30 września 2012

Poranek. Siedzę sobie przy oknie w kuchni, patrzę na ładny świat i piję moją ulubioną kawę z ulubionego kubka. Czuję, jak słodki gorący napój rozlewa się we mnie i zaczyna krążyć w tętnicach. Jest cicho, rodzina śpi, słychać tylko tykanie zegara i pogwizdywanie ptaków za oknem. uwijają się jak zwariowane miedzy gałęźmi kasztanowca, sikorki zaglądają do szpaczych budek..
Takie poranki lubię i tylko mi żal jak kawa już wypita i zaczyna się normalny dzień. Ale jutro będzie znowu poranek i kawa zmotywuje mnie do opuszczenia łóżka.
 Chcecie poczytać jednym takim zdjęciu? Nawet jak nie chcecie to i tak napiszę..
Spodobały mi się kontrasty-słońce, jasne i ciemne liście, czarne pnie drzew. No to trzask, jest zdjęcie. W domu oglądam na monitorze..hmmm, nic ciekawego, zdeletuje go.
 To właśnie zdjęcie-matka. ;-)
W ostatniej chwili coś mnie zatrzymało. Zaczęłam się wpatrywać w obrazek.. i w rezultacie powstały trzy obrazy. Fajne, prawda? drugi etap widzenia świata. A właściwie trzeci. Pierwszy to zobaczyć w rzeczywistości. Drugi to zrobić zdjęcie. Trzeci a czasem i czwarty, to wyciągnąć ze zdjęcia to, co ukryte.
~~
A poza tym nie dzieje się nic. Katar trzyma, głowa boli, kicham i w ogóle, we wtorek idę na wizytę kontrolną..

3 komentarze:

  1. Super są takie spojrzenia :) miłych porankow

    OdpowiedzUsuń
  2. Dorobiłam się kataru, dla towarzystwa

    i dobrze, ze nie usunęłaś

    fajnie wyszło

    OdpowiedzUsuń
  3. Doczytałam się, że idziesz z wizytą do komornika... to już lepszy katar ;-)
    Zdrówka, ładnej pogody i buziaki :-)

    OdpowiedzUsuń