12 października 2010

takie tam..


Idzie i tupie, szura..
Jakoś wypalona się czuję ostatnio.. coś bym zrobiła, coś bym napisała.. różne myśli chodzą mi głowie, a to pojedynczo, a to przechadzają się stadami. Nie powiem, nawet niektóre stada całkiem fajne, ale jak usiłuje je zagnać do zagrody (czyt. spisać, napisać, przelać na papier, jak sie to dawniej mówiło, teraz raczej przestukać na ekran?), to stado nagle całkiem mizernie mi się prezentuje i zamiast rasowych, dorodnych arabów, mam stadko gałgankowych koników..
Więc nic nie piszę, bo pisanie byle czego i o byle czym, jest bez sensu. Mogę tylko stwierdzić, że: pogoda wciąż bez zmian, więc zimne noce, mgliste poranki i radosne słońce później. Że ostatnio porobiłam trochę zdjęć, tego dnia 10.10, nie tylko o 10.10 godzinie, ale i w późniejszych godzinach. Tradycyjnie złote i czerwone liście, niebieskie niebo, oraz upolowane sikorki, kowaliki no i wiewiórki. Wszystko to pod jednym karmnikiem, z którego bractwo latające i łażące po drzewach korzystało. Ten karmnik jest wspólnym mianownikiem całej serii, więc zrobię galerię i dam poetyczny tytuł: „wspólny karmnik”. Okropne, no nie? ale nic mi do głowy nie przychodzi, nie wiem, doprawdy gdzie te moje myśli, konie zielone, oddaliły się galopem..
Ale wracając do plenerka; stałam ci ja pod tym karmnikiem, ostrość nastawiona, ja, jak słup ten, nic nie widzę dookoła, wzroku nie śmiem podnieść, nie ruszam się, nie oddycham, żeby dziadostwa latająco-skaczącego nie płoszyć. Nagle słyszę stąpanie takie głośne, szurgot, jakby dinozaur jakiś szedł. Przez moment naprawdę nie wiedziałam, co to idzie i czy już uciekać, ale nagle coś mi sie pokazało w wizjerze i już wiem! To wiewiórka, malutka, zwinna, leciutka; a tak głośno po pniu lazła! może, dlatego, że głową w dół? ;-)
Był to szczególny dzień. Taki jasny, radosny, pełen życzeń, ciepła, zapachu kawy..
Wiecie, że kawa malinowa, z Pożegnania z Afryką, jest naprawdę dobra? a byłam taka nieufna, bo w zasadzie nie lubię dziwnych dodatków do kawy..
A w pracy, jak zwykle pełen zajob i o tym nic nie chcę pisać. Mierzi mnie to.
I jeszcze jedno, dziwnie się czuję, widząc pewien nick w komentach. Bo to właściwie jest mojego nicka zdrobnienie, mnie tak od lat nazywają, więc mam coś w rodzaju chwilowego rozdwojenia jaźni, jakby to ja, ale już za mgnienie oka wiem, że to nie ja i rozdwojenie mija. Więc to nieważne.

15 komentarzy:

  1. wywala mnie z bloggera:( a chciałam napisać, że też mam takie ciągi myśli w głowie, ale nie umiem nic z tego spisać. Blokada.

    OdpowiedzUsuń
  2. nic nie piszę, bo pisanie byle czego i o byle czym, jest bez sensu...
    oj, jakos bezsensu tu nie widzę:) wśród wiewiórek i sikorek:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochana - w pracy zwykle jest zajob, i to tez może byc ciekawe:)) Hihi...jestem niemal pewna, że to nie mój nick masz na mysli!

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja nie wiem co mam. Raczej nie blokadą to i nie brak weny. na to mogą cierpieć zawodowcy...;)

    OdpowiedzUsuń
  5. ciekawska wiewiórka ,przy karmniku rozbawiła mnie do łez :D dzięki za te fotki, takich jeszcze nie spotkałam...gratulacje :)
    właśnie... te zmieniające się twoje nicki ...to może dla mnie będziesz Krakowianką ? ja nadal cierpię na afazję :/

    OdpowiedzUsuń
  6. Di..mam obsesje namierzania bloga przez pewnych ludzi. Więc zmieniałam nicka, albo i maskowałam bloga przy podejrzanym IP w statystykach. A teraz mój nick jest teraz stały i mam go od 10 lat. "Krakowianka", hmm, dla siebie nie jestem i nigdy nie czułam sie krakowianką. Ja tylko tu mieszkam, bo muszę. Co nie znaczy,że dla kogoś krakowianką nie mogę być:-))

    OdpowiedzUsuń
  7. z tym nickiem i IP to coś w stylu "republika spisku" ? czy też zwykłe wścibstwo ? nie możesz ich zignorować ..delikatnie mówiąc ? jesteś od nich zależna ?
    :D :D ciekawska jestem z pewnych względów. zupełnie jakbym była u źródeł interesujących mnie informacji :) a tym bardziej , że do spiskowców nie należę . przecież teraz jesteś el, elfka i jeszcze były inne, nawet zapomniałam już jakie. ok interesuje mnie tez ta malinowa kawa. możesz bliżej opisać ,sposób parzenia ? :)

    OdpowiedzUsuń
  8. IP z kręgów bliskich miejsca zatrudnienia trudno zignorować:)
    kawe malinową kupuje sie w sklepie Pożegnanie z Afryką, można ją tam też wypić. Ja nie mam wypasionego ekspresu, tylko taki zwyczajny, przelewowy. Piję ją czarną, bez cukru.

    OdpowiedzUsuń
  9. Czasem dużo się dzieje, ale słowa nieskładne są i nie chcą się ustawić w szeregu, znam to dobrze!

    OdpowiedzUsuń
  10. kawa malinowa???? hmn..może mieć fajny smaczek ...super fajna fotka..wstrzymanie oddechu tylko pomogło w utrzymaniu ostrości!!!! :))..a u nas dzisiaj tak ponuro...ale wiesz co, pozapalałam sobie świece..i zrobiło się nastrojowo..i tak lubię..w piżamce, kawusia i spokój jaki daje światło świec..Pozdrawiam, mam nadzieję, że jedynym światłem, nie jest włączony ekran kompa :)..Buziak.Pa

    OdpowiedzUsuń
  11. Pchełko :-))
    zawsze jest światło, lampka, świeca, zapach kawy.. tak lubię.

    OdpowiedzUsuń
  12. o!!!!!
    taka tam ruda kitka..;)
    Pozdrawiam - Marcin

    OdpowiedzUsuń
  13. Uwielbiam. Superajsy dnia codziennego. Słonecznego. Jesiennego.

    :)

    jeannekiur.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. El - masz słuch doskonały, żeby wiewiórka tak strasznie głośno "stąpała", to ja przy moim przytępionym bym nie słyszała:)))Zdjęcie urocze - a myśli...nasze jesienną porą gdzieś do ciepłych krajów odleciały:)))Czuję pismo nosem, że dla Ciebie doskonałą życiową porą będzie czas, kiedy przejdziesz na...emeryturę, już możesz mi zazdrościć:)))Pozdrawiam cieplutko i z uśmiechem.

    OdpowiedzUsuń
  15. Graszo nie mów tych strasznych słów o emeryturze..niestety dla mnie to czas, kiedy będę bardzo uboga kobietą. Więc udaję, że wcale nie pójdę. a poważnie? poważnie to sie po prostu boję. i czuje sie bezsilna.

    OdpowiedzUsuń