27 sierpnia 2010
wkurw.sory.
Nie cierpie, nie lubię..jak ktoś zamyka bloga bez ostrzeżenia. Kiedy wchodzę ( a wchodzę, dajmy na to, od pewnego już czasu) i widzę komunikat (na blogerze on brzmi wyjątkowo obrzydliwie): nikt nie zaprosił cie do czytania tego bloga, tfu, mam wrażenie, że dostalam w twarz. Albo ktoś mnie opluł.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ty też? To jest nas dwoje ;););) wkurw..
OdpowiedzUsuńHM... NIE ZAUWAŻYŁAM TAKIEGO TEKSTU :) ALE TO CHYBA DOBRZE, BO NIE LUBIĘ JAK SIĘ NA MNIE PLUJE :p
OdpowiedzUsuńwkurzyłam sie, ale nic.minęło. :-)
OdpowiedzUsuńNo cóż... Mnie jest przykro, choć przypuszczam, że bez powodu się to nie stało. Ale teraz nawet nie mogę przestać się naprzykrzać i zawiesić obserwacji, bo "przepraszają, ale realizacja żądania jest niemożliwa"...
OdpowiedzUsuńNożesz kur...czę no. :(
Fakt, wartałoby coś napisać do stałych komentatorów ...
OdpowiedzUsuńmam podobne odczucia jak Ty, Elfko, choć na szczęście to rzadkie przypadki.
OdpowiedzUsuńEtam, ja sie tym nie przejmuje - najwyzej jak mi zalezy to staram sie skontaktowac z autorem bloga z prosba o login.
OdpowiedzUsuńCzasem okazuje sie, ze czyjs blog zostal znaleziony przez szefostwo i nie bylo czasu, trza bylo wiac :)
IMO zycie jest za krotkie, zeby sie takimi drobiazgami przejmowac
Shigella
w takich sytuacjach nie denerwuje się na autora zamkniętego bloga, bo ma do tego prawo, a nie każdy wie na czym polega kultura, lecz na siebie, że traciłam czas na czytanie kogoś kto prawdopodobnie mnie nie szanuje. Wyjątek stanowi tzw. siła wyższa, ale sadzę, iż w takim wypadku email powinien ów autor użyty.
OdpowiedzUsuńJa czasem zamykałam bloga bez ostrzeżenia. Na chwilę. W trakcie zmiany wyglądu :D - by nie pokazywać światu blogasa w rozsypce ;)
OdpowiedzUsuńCo do zamykania na zawsze - cóż każdy ma takie prawo. W takim wypadku raczej jedynie się mogę zdziwić. Jeśli chcę to po prostu pukam za pomocą maila :)
Myślałam że tylko mnie olewają...
OdpowiedzUsuńNo proszę..a ja myślałam, ze to ja jestem przewrazliwona. Tylko dwa razy trafiłam na taka sytuacje. Pierwszy raz dopiero zaczęłam odwiedzać rzeczony blog, może autor nie traktował mnie powaznie. Drugi raz był wlaśnie ten co mnie tak zdenerwował. Przecież jeśli kogoś czytam, mam podlinkowane w ulubionych blogach, to chyba coś znaczy, nawet jak nie komentuję? ale nic to. Mam Wasze piękne blogi i ciesze sie z tego. a tamten po prostu wywale i już..
OdpowiedzUsuńa za oknami leje deszcz..
Tez nie lubię....pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńJa bym się nie przejęła. Trudno:)
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że takie sytuacje nie są przyjemne, ale rzeczywiście nie ma się czym przejmować, tylko wywalić z linków ;)) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMnie ten komunikat też wkurza. Czy szanowni admini mogliby go zmienić na jakiś bardziej sympatyczny? A właściciele zamkniętych blogów napisać choć jedno słowo do stałych czytelników? Bo to jakoś niefajnie.
OdpowiedzUsuńJa tylko raz miałam taką sytuację. Rok temu pewna bliska mi osoba zniknęła i aż do tych wakacji żyłam wiarą, że czymś się jej naraziłam, znudziłam, etc. Ale znowu się odnalazła, wytłumaczyła i wiem, że to nie z mojej winy ;] A teraz się byczy w Egipcie na urlopie i ma mnie w nosie! (żartuję) :)
OdpowiedzUsuńNie przejmuj się, tak bywa. A ten komunikat jest bezosobowy, wygenerowany odgórnie, nie znaczy dosłownie to, co tam pisze.
Pozdrawiam serdecznie :)
wiem, wiem wszystko jasne:) bloga już w linkach nie mam i spoko!
OdpowiedzUsuń