30 lipca 2010

w sieci

Takie surfowanie po sieci chyba najbezpieczniejsze:)
Świat zaczyna sie kurczyć. Świat robi sie coraz mniejszy. Ludzie przestają być anonimowymi nickami, zaczynają mieć swoje twarze, miejsca.. Ludzie poznani na blogach, nagle odnajdują się na Fb, albo na innym serwisie społecznościowym i nagle ktoś majaczący za nickiem zmienia się w konkretną osobę, z którą można iść na kawę lub piwo, zależnie od upodobań.
Z jednej strony bardzo to fajne i krzepiące, z drugiej strony ja jestem mocno nieufna. Boje sie ujawniania swoich danych w necie, boje sie pokazywać swojej twarzy. A juz bardzo nie chce być rozpoznawalna i utożsamiana z konkretnymi nickami w pracy. Niedawno jedno konto musiałam zlikwidować, nie chcę likwidować kolejnego.
Ale ogólnie internet przyniósł mi sporo dobrego. Poznałam świetnych ludzi na portalach fotograficznych, poznałam fajnych ludzi, którzy mają podobne spojrzenie na świat jak ja i czytają podobne książki! ;-). Poznałam też złych, ale nie chcę o tym pisać. A czemu w ogóle tak mnie naszło? Bo wpadła na mnie Nivejka na blipie :-)). Świat internetowy się rozrasta, a ten realny kurczy. Na Fb mam kontakty z grupką zaprzyjaźnionych osób z pracy. I wiecie? śmieszna rzecz, wymieniamy poglądy w sieci, choć w życiu realnym nie rozmawiamy ze sobą z różnych powodów. To jest w ogóle dziwne, bo w necie jesteśmy, wszyscy są ze z sobą na ty, a w realu nie zawsze to wychodzi. No jak teraz to piszę, to nie wiem czy to takie normalne i czy nie jest troszkę chora sytuacja?
A co poza tym? Oglądam sobie wieczorami dwa seriale naprzemian „Fringe” i Eurekę”. Eureka ma juz zaczęty 4 sezon, więc na razie odświeżam z dużą przyjemnością poprzednie. Poza tym stanowi dobrą odtrutkę dla „Fringe”. Więc, najpierw Fringe, potem Eureka, potem poczytam aż zmorzy mnie sen. Taki rytm, rytuał, pewnego rodzaju kierat, ale daje poczucie stabilności i tego sie trzymam. W planach kupno lodówki. Najpierw rozpoznanie, potem decyzja: jaką, gdzie i żeby była najlepsza, najpiękniejsza i dobrze mroziła, nie żrąc wiele prądu.

17 komentarzy:

  1. wolę świat wirtualny, jest dla mnie prostszy:) A ostrożności nigdy za wiele, w każdym świecie.

    OdpowiedzUsuń
  2. No własnie, jak wspomniała Iwa, świat wirtualny jest prostszy, dlatego prosciej np. mnie, przychodzi tu pisać o wszystkim.
    W realu nie jestem taka otwarta;)
    Jakis fenomen netu...
    W ogóle wirt jest złudny, każden jeden mi przytaknie...ile razy roiłam sobie na podst. wpisów, że ktos jest taki a taki, a potem, przy "uwidzeniu" ta osoba stawała przede mna w całkiem nowym świetle, nie mówie , że gorszym...innym po prostu.

    Pozdrawiam i zyczę zakupu optymalnej lodówki;)

    OdpowiedzUsuń
  3. odnosząc się do zaufania..i jego braku w sieci..napisz na priv swojego maila ;))) nie mogę się u Ciebie na stronie doszukać..A.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dla mnie to smutne. Wiadomo, że łatwiej otwierać się w necie, tak jak kiedyś łatwiej było w listach ujawniać swoją duszę. Stajemy się bardziej nieufni do siebie i to też dzięki netowi, bo tu można wszystko. Zgnoić, oszukać, wyzwać. Stajemy się tchórzami, bo coraz rzadziej potrafimy spojrzeć drugiej osobie w oczy. Szczerze i otwarcie. Jesteśmy ludźmi do cholery i to co czyni nas ludźmi to stosunek do drugiego człowieka. Nie wirtualny ale realny.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja tutaj w necie mam świat znajomych, bo innych pogubiłem na drogach życia. Wyprowadziłem się z rodzinnego miasta i tu, gdzie mieszkam, nie mam nawet z kim durnego horroru obejrzeć albo meczu...

    Z żoną można wiele ;-), ale kolejną częścią "Piątku trzynastego" raczej się nie będzie ekscytowała.

    Więc internet połaczył mnie z niektórymi takimi ludźmi, no i z czytelnikami mojego bloga, ktorych serdecznie pozdrawiam tutaj!

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak naprawdę wszędzie trzeba uważać na to, jakie informacje o sobie się udostępnia innym. Jeśli się kogoś pozna np. w klubie, to też nie powinno mu się od razu podawać swojego miejsca zamieszkania, pracy i podobnych informacji. To samo w necie. Fajnie, że ludzie poznani np. na blogach nagle stają się imieniem, nazwiskiem i twarzą :).
    Ja jedynie pilnuję jednego: by nie mieszać życia prywatnego z zawodowym - i w realu, i w wirtualu. Mam o tyle łatwiej, że w pracy utrzymuję kontakty czysto służbowe :). Strefa prywatna jest zarezerwowana dla znajomków spoza pracy i ludzi podzielających moje zainteresowania :).

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja jednak preferuję świat realny. To te realne znajomości tworzą prawdziwy świat. Oczywiście świetne są niektóre znajomości również w necie, ale bez tych realnych życie byłoby puste...
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Mi łatwiej otwierać się w realu. Ale otwieram się tylko przed kilkoma osobomi, właściwie przyjaciółmi, którzy mnie rozumieją. A z tym podawaniem danych - technologia jest tak zaawansowana, że nasze dane naprawdę są łatwe do namierzenia. Od momentu, kiedy procesory komputerowe mają ID, oprogramowanie też namierza komputer, różne licencje, GPS-y. Karty cyfrowe, chipy - czytniki, juz od dawna jesteśmy nieźle kontrolowani...

    OdpowiedzUsuń
  9. Wielki brat patrzy? no tak, wiadomo, każde kliknięcie zostawia w sieci slad. A łańcuszek śladów tworzy ścieżki, a wiadomo, nazywają sie ścieżkami dostępu ;-))( nie całkiem to tak, ale pasuje mi). Ja po prostu chce wierzyć, ze jak będę ostrożna, to mnie nie namierzą! Głównie chodzi mi o pewne osoby z firmy. A z ludźmi to różnie bywa. Generalnie mam dobre doświadczenia (oprócz kilku wyjątków, ale tu sieć nie ma nic do rzeczy, raczej rzeczywistość i realne kontakty). A ponieważ zawsze lepiej mi sie pisało niż mówiło, więc łatwiej mi sie "wygadywać" w sieci.
    Tomek, mój charakter pisma zrobił się koszmarny i nieczytelny. A kiedyś miałam kaligrafię!

    OdpowiedzUsuń
  10. ludzie są różni. Nie lubię jak ktoś jest zbyt tajemniczy. Nie ujawnia się. Takim ludziom nie ufam...
    W globalnej wiosce wszędzie jest blisko. Rozmawiasz sobie z gościem który jest na drugiej półkuli tak jakby był za ściana....;)

    OdpowiedzUsuń
  11. oo...Misiak jest..szczęśliwe lata :)

    "w sieci" temat rzeka. tyle już o tym pisałam. jedno jest pewne ..nie ufam , ale ciekawa jestem ludzi. ponieważ w realu mam utrudniony kontakt, a tutaj wchodzę , przenoszę się w wasze życie, reszta jest milczenie ...

    OdpowiedzUsuń
  12. Wszystko jest dobre,ale z umiarem :)

    Miłego weekendu.

    OdpowiedzUsuń
  13. też się na poczatku bałam, bo się nasłuchałam/naczytałam o różnych takich indywiduach. ale mi przeszło. nie robię nic złego, nie mam słitaśnych foci, których mogłabym się wstydzić, nie walę innych krzyżem po krzyżu... Jest dobrze:) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Elfka: sama piszesz, że łańcuszek śladów tworzy ścieżki :). Człowieka można namierzyć pod imieniem i nazwiskiem lub bez tak naprawdę. Po IP lub nazwie hosta można bez problemu ustalić miejsce zamieszkania i pracy użytkownika. Jest tylko jedno wyjście by przed tym uciec: nie używać internetu, nie zakładać nigdzie kont, nic nigdzie nie zamieszczać i nie pisać w necie itd.
    Ja gdy zamiast imienia i nazwiska (tam gdzie zasadą jest ich wpisywanie) widzę nick (który nie jest powszechnie znanym pseudonimem artystycznym) - robię się nieufna i czuję, że ktoś gra nie fair. Ale to jakby nie moja broszka ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Macie rację, bo tak łatwiej... chyba tak bardzo się ten świat zmienił, 'stechnizował' i to dlatego, ale nie zapominajmy o znajomych rzeczywistych, choć niekiedy w necie można spotkać bardziej Ci życzliwą osobę niżeli w realu... ale cóż...

    OdpowiedzUsuń
  16. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  17. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń