16 grudnia 2009

rozważania o poranku


Jestem pomostem i buforem. I zawsze spełniałam taką rolę. Jestem pomostem pomiędzy dwiema zwaśnionymi stronami. Jestem pomostem pomiędzy dwiema pozornie obcymi frakcjami. Jestem pomostem między dwoma związkami zawodowymi, które oficjalnie są sobie obce. Jestem pomostem między tymi co sie boją, a tymi co są przyczyna strachu. Rola pomostu mi nie wadzi, nie przeszkadza. Być może mogłabym być dobrym mediatorem. Rola bufora mi nie pasuje. Bronie sie przed nią. Każdy bufor kiedyś pęka. Ja doznałam uszkodzeń kilka lat temu. Rysy i szczerby widać do dziś. Wciąż zdarzają się dni, kiedy otwierają sie stare, na pozór zabliźnione rany. Poświęcam dużo czasu na ich leczenie i usypianie. Nie chcę być buforem i na szczęście, coraz rzadziej mi się to zdarza. Czas świąt jest złym czasem. Mimo całej miłej otoczki w ciemnych kątach czają sie potwory. Szyderczo śmieją się ze mnie dawne strachy, razem z tymi nowymi. Te nowe czują sie dobrze i coraz bardziej się panoszą.

4 komentarze:

  1. Efka nie wiem jakie to strachy, ale na każdy jest antidotum.
    Jakieś. Nie wiem jakie w Twoim przypadku, ale czytam i widzę, że masz samoświadomość, jesteś w stanie znaleźć sposób.
    Rzecz na tym polega, by je w zarodku dusić, podduszać, wypleniać, żeby się nie miały czym karmić:)

    Serdeczności:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Swego czasu chętnie przyjmowałam rolę osoby godzącej dwie skłócone strony. Pewna sytuacja gdzieś z rok temu mnie skutecznie wyleczyła z wchodzenia między tych co się kłócą. Czasem nie warto...

    OdpowiedzUsuń
  3. póki co, nowe i stare strachy trzymam za pysk. póki co:)
    Athena, ja nie godze.. ja mediuje:) nie biore odpowiedzialności za efekt. Najwyżej doprowadzam do tego, ze sami zalatwiają to i owo.

    OdpowiedzUsuń
  4. zazdroszczę...
    bo ja wciąż mam zastosowanie jako
    bufor (nie mylić z bufonem:))))

    OdpowiedzUsuń