31 maja 2009

niedziela

Fotka z Iwonicza, dokładnie rok temu. Myślę, że byłam tam w pewien sposób bardzo szczęśliwa.
*
Poranna rozmowa: moja matka i ja.
mam: zrobić ci kanapkę z makrelą? (wędzoną)
ja: nie, nie jem ryb.
mam: nie jesz ryb??? (niebotyczne zdumienie)
ja: tak, od 20 lat.
mam: no ja też nie jem ryb, ale makrela to co innego..
ja: makrela nie jest rybą???
mam: no jest inna.
tia.
*
spałam krótko lecz mocno. Po pigułeczce przyjaciółeczce, bezsennych nocy. Pogoda barowa, ale nie mam z kim iść do baru, a sama nie ten teges (tegez?); nie lubię. Więc szukam sobie na siłę jakiegoś zajęcia. Coś mi mówi, że zbliża sie czas marudzenia. Ale nie bójta sie. Marudzenie będzie niejawne.

3 komentarze:

  1. Anonimowy31 maja, 2009

    Vava antyrybny, deklarujacy stanowczo ze ryb nie je, twierdzi stanowczo ze zarowno wedzona makrela jak i sledz rybami nie sa, ergo sa smaczne

    OdpowiedzUsuń
  2. czyli jednak makrela rybą nie jest? ;-))

    OdpowiedzUsuń
  3. No chyba nie jest...
    Ale nie czuj sie w zaden sposob namawiana do jej lubienia badz nie lubienia.
    :)

    OdpowiedzUsuń