30 kwietnia 2009

codzienność




*Tak naprawdę nie mam nic ciekawego do powiedzenia. Chciałam mieć tylko pretekst do pokazania sobie kilku wersji kwiatkowych. Ostatnio zabawiam się programami graficznymi, usiłując pojąć jak i dlaczego działają. Ale i tak nie wiem, jak przerobiłam takie jedno zdjęcie.. A dziś, moje ostatnie „dzieła”. Ot tak, dla zabawy:-)
*Tak poza tym denerwuje się. Denerwuję się wyjazdem, tym że się denerwuję. Błędne zamknięte koło. Nie chce mi się pisać o przedwyjazdowych podchodach mojej matki, o wkurwie, który od razu czuję, bo wolałabym zapomnieć o tym a nie uwieczniać. Ale i tak, wszystko to razem odbija się teraz i czuję ten dziwny ucisk na wysokości żołądka. Denerwuję się a naprawdę nie powinnam. Powinnam być (mieć?) stan ZEN, stan "nic mnie, kurwa, nie rusza, bo nie może i już". Chyba pójdę go poszukać. Tego zen znaczy.
W ogóle to okropnie dziwnie piszę. Zaczęłam wczoraj, kończyłam dziś, i teraz znowu piszę w środku dnia. Jeden wielki galimatias i już.
I chciałabym mieć motyw z Archiwum X.
*Mam pytanie: czy ci wszyscy ludzie kaszlący i smarkający, z obłędem w oczach muszą jeździć tramwajami? chodzić do pracy? Poranna jazda tramwajem, zamknięte okna, duchota, tłok i ścisk i to smarkanie, kaszlenie, załzawione oczy.. bosz, normalnie widzę te stada wirusów i bakterii włażące do mojego nosa, oczu i uszu. Dobrze będzie jak nic nie złapię, bo przecież chcę jechać na urlop i do lasu, do lasu! W dodatku kroi się wyjazd nad morze, w miłym towarzystwie. Zobaczę morze, morze, co mi się śniło dopiero co. *Akumulatory (te do aparatów) :) już naładowane. Mój osobisty akumulator będę ładować tam, na północy, przy wydajnej, mam nadzieję, pomocy MS i może przyjaciół.
Pogoda ładna i ładnie się zapowiada. Tylko noce są zimne, chyba muszę się przygotować na zimną podróż pociągiem. W perspektywie gorący prysznic, kawa i dalej,... ale to już moja prywatna sprawa :-)))
*Wczoraj przed południem kontrola u okulisty. Poszłam z mam i wyczekałyśmy się okropnie. Poślizg spowodowała 91 letnia zakonnica, która przyszła/przyjechała umówić się na operację. Matka przełożona, pełna wigoru i sił, zajęła ponad godzinę panu doktorowi, zadając wciąż te same pytania. Na szczęście, otrzymywała też wciąż te same odpowiedzi. Z oczami mam w porządku. Operacja się powiodła, oko działa i nieźle widzi. Teraz będę musiała przekonać matkę do zakupu okularów i chyba na razie by było na tyle. Aha, drugiego oka nie trzeba operować i dobrze:-)
*Wczorajszy dzień sponsorowała niechęć do mojego miejsca pracy i do derekcji, która po raz kolejny wykazała się niechęcią do starszych pracowników płci żeńskiej. A poza tym realizuje myśl i ideę przewodnią, że pracowników się tresuje karząc, dowartościowanie to można sobie wsadzić, nie powiem gdzie. Nagrody są dla kolesi i lizidupców. Amen. Aha; po raz kolejny dowiedziałam się, że spiskuję i knuję przeciw panu derektorowi. Chyba zacznę to robić, no bo skoro i tak jestem już w rejestrze...

Update
no i już wiem. Intuicyjnie czułam, że coś idzie nie tak. MS nie dostał urlopu.
i cóż..qrwa,qrrwa..

2 komentarze:

  1. jak to nie dostał. nalezy się chyba?

    OdpowiedzUsuń
  2. MS urlopdostał, tylko pózniej.w prywatnej firmie to troszkę inaczej..pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń