25 listopada 2008

rózne takie

tak cóż.. hasło na blogu zaowocowało dziwnym owocem: dowiedziałam się kto go czyta, co upoważnia mnie do pisania Moi drodzy czytelnicy )
Ale mam dla Was przykrą nowinę, tak nic ciekawego się nie dzieje. Ostatnio jestem „zarobiona” na szczęście nie pozwoliłam sobie samej zabrać roboty do domu, tylko oddychałam i oglądałam seriale z moją Mmam, potem trochę pograłam, obejrzałam drugą część kodu Leonarda da Vinci, bo na raz mi się całego filmu nie chciało. Powiem szczerze; przenudził mnie. Liczyłam też na ładne zdjęcia wnętrz tych kościołów, ale były bardzo skromne i wyrywkowe. Książka o wiele lepsza. Wciągnęła mnie na całe dwa dni 
No i tak mija dzień. A sory, obrobiłam trochę zdjęć z Suchej, dziwiąc się samej sobie, ze w ogóle mi się chciało. Ostatnio nic mi się nie chce.
Dziś piękny dzień krakowski. Ołowiane niebo wisi nad nami, dookoła huk narzędzi i maszyn budowlanych, zimno w pokoju, na szczęście zakupiłam kiedyś buty Emu, i teraz ratują mi życie jako ocieplacze w pracy. Lubię dawać przecinki przed „i” choć to nie uchodzi.
Wczoraj przyjechały grzyby suszone z dalekich Polic. Kochana Z. sprawiła mi dużo radości. Kiedy zapach suszonych grzybów napełnił całą kuchnię i pół mieszkania, odezwały się wspomnienia wspólnych wieczorów. Radości i ciepłą niewymuszonego, ciepła, o które tak teraz trudno. Towar deficytowy.
No zaczęłam myśleć o świętach, Sylwestrze.. święta to był zawsze trudny dla mnie temat, ale Sylwester przeważnie był bez traumy. No a w tym roku może być inaczej, z Sylwestrem znaczy, bo po świętach niczego się nie spodziewam. Ale zawsze mogę pójść nad Wisłę, o 12 wznieść toast za żywych i martwych. heheh.
Wprawdzie coś tam było mówione o wspólnym krapkowym, ale jak co roku raczej nie wypali. Amen i na razie EOT.
Lista została odesłana do archiwum. Tak sobie myślę.. po cholerę mi to? na razie jest jak jest, a o przyszłości to ja raczej za wiele nie chcę myśleć, bo i po co? Marzę sobie o domeczku w górach.. i na tym się kończy time-of-future.

3 komentarze:

  1. O! Wyłączyłaś to cholerne hasło ;-) Chwalić pana..
    Sylwester dopiero za miesiąc z hakiem, nie ma co się martwić. Jak miałam 20 lat, to rozmyślałam o nim już w czerwcu, ale teraz stał się jakby mniej istotny. Buziaki :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Natomiast o domeczku w górach też marzę, choć przekornie przychodzą mi do głowy wizje kopnych śniegów, pęczka chrutu na grzbiecie i stada niedźwiedzi podchodzących pod okno ;->>

    OdpowiedzUsuń
  3. Alez sie tu futurystycznie zrobilo. Fajnie! :)

    OdpowiedzUsuń