26 listopada 2008

koniec listopada


tak teraz jest smutno












Nieśmiało, cichutko pojawia się propozycja krapkowego Sylwestra w Krakowie. Trzy ważne osoby są za. Ja również jestem za, choć nie jestem ważna. Ale jest nas już czwórka, więc można będzie zagrać w brydża. :-)
W sumie, byłoby bardzo miło spotkać się u Jokera, a potem patrzyć na sztuczne (bezgłośne!) ognie z oddali.
To jest miły akcent.
Niemiłe jest to, że mam w cholerę roboty, dłubania przy kompie, siedzenie ze sztywnym karkiem, bolącymi barkami itd. 8 godzin przy kompie non stop prawie. Całe szczęście, że dziś udało mi się wyrwać na godzinkę i pochodzić po mieście. Ruch dobrze robi, a chodzenie jest optymalnym ruchem dla mnie. Lubię chodzić bez celu, ot tak, żeby poczuć że chodzę. W ciągu dwóch dni powinnam uporać się z największym materiałem. Potem zostaną drobiazgi, dłubanie, nieuniknione poprawki. Ale to już pikuś. To największe już prawie skończone. Niestety chyba będę musiała coś porobić w domu przez wekend. Trudno.
mam propozycję prezentu pod choinkę dla mnie :-) mam nadzieję, że Aniołek czyta bloga?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz