23 listopada 2008

łikend
















Wyjazd do Sandomierza, choć krótki, był bardzo fajny. Po pierwsze; lubię jeździć samochodem. Po drugie; fajnie zniknąć z domu. Po trzecie; zjadłam sporo dobrych rzeczy, pogadałam z fajnymi ludźmi i gapiłam sie na ogień w kominku. Kominek był w "moim" pokoju i było mi bardzo miło obserwować iskierki, tuż przed zaśnięciem. Chciałam troche pomyśleć na wiadomy temat, ale nic z tego, nie było czasu. Może zrobię to teraz, przy świeczce. A świeczka stoi na liściu szalonej lipy, od meri.
Myślenie..spisuję sobie dobre i złe rzeczy. Dobre po lewej, złe po prawej. Mam nadzieję, ze lista po lewej bedzie dłuższa, od tej po prawej. Dzisiaj wiem jedno. Tęsknię. tęsknie i jednocześnie się boję. to dziwne i głupie uczucie. kochać kogoś i jednocześnie zdawać sobie sprawę, że bycie razem może nie być mozliwe. z wielu względów. a głównie z tych co siedzą w środku czlowieka, zarówno we mnie jak i w Nim. Robię listę powoli, nie śpieszę się. Muszę być uczciwa w stosunku do siebie samej.
Z innej beczki. Dostaliśmy zaproszenie na ślub siostrzeńca MS. Lubię chłopaka, ale nie mogę być na jego ślubie, albowiem będzie tam osoba ta-której -imienia-nie-wymawiam. No i już po sprawie...

1 komentarz:

  1. Jestem!
    A jak spojrzałam na to zdjęcie, to od razu wiedziałam, że to robótka Meri. Cudności:)

    A po co jeszcze to hasło z wózkiem inwalidzkim, skoro i tak już przez zasieki się do Ciebie przedarłam i musiałam się znów gdzieś rejestrować!? Nie możesz, czy nie chcesz go wywalić?

    OdpowiedzUsuń