8 października 2008

kocham poranne tramwaje!

Obraz codziennego dojazdu. Ponieważ stało sie problematycznym, wejście do porannego tramwaju, postanowiłam dzisiaj wyjść wcześniej i pojechać innym, być może bardziej dostępnym. I rzeczywiście. Wsiadłam do średnio zatłoczonego, dwupokoleniowego tramwaju. I stoję sobie bez
tłoku. I stoję. I nagle ludzie zaczynają wysiadać. I tramwaj sie zepsuł i nie pojedzie. I dołączamy do gęstniejącego tłumu na przystanku. I wsiadamy do następnego tramwaju, typowo dwupokoleniowego, ze znaczną przewagą młodszego pokolenia. I jedziemy „na sardynkę” do szkół, prac i innych zajęć. Tego rodzaju jazda wyzwala w ludziach chęć bliższego zbratania. Uczy serdeczności i uprzejmości. Mimo ogólnego wkurwienia, rozśmieszyła mnie rozmowa dwóch siedzących panienek. Jedna do drugiej : to zajęcie dużo mi daje, uczy kultury i obycia ogólnego. Już chciałam warknąć, że obycie i kultura powinno ją skłonić do ustąpienia miejsca, starszej mocno pani, stojącej obok mnie, ale sie powstrzymałam. Niech sobie siedzą. Będą starsze, to sobie postoją.
A teraz systematyka:
Tramwaj dwupokoleniowy. Obsada: 70% młodzieży uczącej się, siedzącej na miejscach siedzących i stojących w przejściu. Osoby pracujące i starsze trudem przeciskają sie przez zasieki przy drzwiach młodzież plus ich plecaki) i stoją smętnie nad pilnie smsującymi młodymi ludźmi. Tramwaj malutki: pojedynczy tramwajek, jednowagonowy, na jednej z dłuższych i najbardziej obleganych tras. Ma drzwi automatyczne i potrzebujące około metra wolnej przestrzeni aby sie zamknęły. Ponieważ napchany jest zawsze do niemożliwości, na każdym przystanku motorniczy wpycha ludzi aby móc zamknąć drzwi. Zabawa przednia i podróż wielce kształcąca dla językoznawcy, specjalisty od mowy potocznej.
Notka o tramwajach będzie aktualizowana.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz