14 sierpnia 2008

luz

Mój ulubiony kuzyn Misiek i jego żona Lileczka. Mili, serdeczni, zwariowani. Pamiętam Miśka, jak wracał z gór, brudny, zmęczony, szczęśliwy. Pamiętam jak wracał z jaskiń, oblepiony zwałami gliny, która sie wykruszała i spadała na podłogę. Misiek prosto w ubraniu wchodził pod prysznic i zmywał wszystko z siebie. A ja stałam pod drzwiami i czekałam, w piżamce, ze stertą zabawek w tekturowym pudełku, a wszystkie te zabawki były zepsute i wymagały naprawienia:) Po czym można wnioskować, że między nami jest znaczna różnica wieku. Nieistotna ani trochę.

* Tyniec. Tyniec Jak to Tyniec, stoi już tyle wieków i sądząc po pracach remontowych jeszcze postoi. Co było fajne? Pogoda. Słońce, ostre powietrze, brak upału. Zdjęcia-detale architektoniczne, skały wapienne i Wisła. No i mucha tyniecka co łaziła po szybie:)

Zdjęcia Tynieckie chyba wrzucę na picasse, bo nie chce mi się dawać po kawałku na bloga.

* Kazimierz. Dla mnie Cepelia, ale turyści ciągną tam jak muchy do miodu, albo do muchomora sromotnikowego. Tłum ludzi obcomownych na Szerokiej, knajpy jedna na drugiej, piwo i inne „żydowskie” specjały. Ale rozbroiła mnie radość mojej rodzinki która „czuła szczególną atmosferę tego miejsca”. :-))). Żydowskie zabytki, kilka bożnic, jedna dokładnie (oczywiście to Stara Synagoga), kościoły. Kościoły szczególnie te romańskie i gotyckie są wspaniałe, bo panuje w nich miły chłód, więc siedziałam sobie tam z lubością i kontemplowałam piękne wnętrza. Polecam kościół św. Katarzyny i Bożego Ciała. W Katarzynie doszedł nam jeszcze bonus, bo akurat były próby chóru z Anglii i pięknie nam zaśpiewali i zagrali na organach. Nakręciłam filmik ale nie miałam czasu nawet sprawdzić co wyszło i z jaką jakością. A nawet jakby było fajne, to nie umiem tego wkleić :(
Polecam też zrobić przerwę w zwiedzaniu i posiedzieć chwilkę w knajpce „Szynk” przy bożnicy Tempel. Dają tam przecudowne beczkowe piwo, czarne, typu Ale, o gustownej nazwie Dark ;-) i pachnące niewiadomo czym, ale smacznie pachnące. Piwo bardzo dobre, o wiele smaczniejsze niż produkty CK. Podane w odpowiedniej temperaturze (nie przechłodzone), piękna, trwała piana pozostawiająca ślady na szkle (uwieczniona na zdjęciu!). Świetnie się piło. Piwa Amber nie piłam, ale nadrobię przy okazji. Jeśli MS nie zawiedzie, to razem z nim.
Danie obiadowe również było ok, polecam; szczególnie delikatny sos czosnkowy, no dla mnie bajka.

Kazimierz zakończyliśmy wizytą na Skałce, no obowiązkowa dla każdego przybysza. Byłam już mocno zmordowana tym łażeniem, i przysiadłam sobie w pozie frasobliwej przy pomniku papieża, co zostało uwiecznione.
Po prostu były to fajne dni. Mimo upału, zmęczenia. Podobało mi się.

* inne

Inne to takie sobie. Nie warto pisać. Połowa rodziny obrażona, że nie uczestniczyła w naszych wojażach. Wczoraj wysłuchiwałam zarzutów wszelakich, jakbym to ja, kurna, organizowała to wszystko. To ja miałam im mówić kogo chcą zaprosić?????

W dodatku MS nie przyjedzie. Nie chcę wiedzieć czemu, nie interesuje mnie to. Pieprzę to i koniec. Po prostu mnie zawiódł, a mówiłam mu żeby tego nie robił. No i EOT proszę państwa. Przez weekend obrobię sobie trochę zdjęć i wrzucę tu i ówdzie.

2 komentarze:

  1. Fajną mieliscie wycieczkę! Zdjęcia w tej chwili nie działają ale zajrzę później.
    Rodzina czegóś zazdrosna ;->

    OdpowiedzUsuń
  2. O, już działają. Chór jest zabawny, wyglądają tak dziarsko, jakby w tym nobliwym otoczeniu śpiewali marsze wojskowe ;-)

    OdpowiedzUsuń