7 stycznia 2013





A wczoraj popadał śnieg wieczorem i światło latarni zamieniło mi widok za oknem, na doprawdy bajkowy. Dzisiaj też było ładnie, ale zwyczajnie..
Rozważania przy porannej kawie..
poranny czas, kiedy familia jeszcze śpi, słychać tylko miękkie cykanie zegarków, spojrzenia przez okno przy słodkiej kawie..swobodny strumień myśli, mój czas.
Myśli płyną swobodnie. Obserwuję ptaki i myślę: czy gawrony łączą się w pary na całe życie? gdzie mieszkają sikorki? gdzie chowają się przed mrozem?
wszystko to jest do sprawdzenia, ale w tych porannych minutach nie o to chodzi.
Miałam dzisiaj dziwny sen. Byłam w Szczecinie, było lato, piękna pogoda. Towarzyszyła mi koleżanka z pracy, Małgosia. Nie miałyśmy żadnego lokum, więc Małgosia załatwiła nam nocleg w ..noclegowni dla bezdomnych. Było to duże pomieszczenie w piwnicznych izbach ;-), ale jasne i bardzo czyste. Łóżka stały obok siebie, była czysta i nowa pościel. Ulokowałyśmy się na dwóch sąsiednich. Obok na łóżku siedział chłopak z podróżnym workiem butlą jakiejś wody. W pewnym momencie powiedziałam Małgosi że muszę zadzwonić. Tutaj na dole nie było zasięgu, więc wzięłam torbę i wyszłam na górę..odetchnęłam i dopiero wtedy uświadomiłam sobie, jak klaustrofobicznie i niemiło było tam na dole..a tu taka piękna pogoda..więc poszłam na spacer i spostrzegłam, że idzie za mną ten chłopak. Zaczęliśmy rozmawiać.  Miał jechać na wycieczkę po tej nocy, martwił się, że nie wystarczy mu picia, a już prawie całą tą swoją butlę opróżnił. Niewiele myśląc, zaczęłam szukać portfela z kasą, a on, ten portfel jak zwykle złośliwie schował się w mojej torbie. Wreszcie znalazłam, a wtedy nie mogłam znaleźć 5 zł, które mu chciałam dać na to picie. Miałam mnóstwo ślicznych kolorowych monet, nawet miały jakieś nominały, ale 5 zł? w końcu znalazłam. Optymistycznie:)
Poszedł kupić to swoje picie.
A ja chodziłam między starymi kamienicami,tego niby Szczecina, potem znalazłam się w zielonym parku i zbiegłam dróżką na dół, rozkładając ręce na boki, jakbym dzieckiem będąc, zamieniła się w samolot.
(ciekawe, nigdy mi się nie śni choroba. jestem, zdrowa i sprawna)
 I wtedy spotkałam Onego, ewidentnie czekał na mnie na chodniku. I podeszłam do niego i wzięłam go za rękę. A potem zadzwoniłam do Małgosi, że rezygnuję z noclegowni.
Za oknem drzewa pokryte pięknym białym śniegiem. Ptaki siadają na gałęziach, a śnieg spada w dół grubymi płatami.

7 komentarzy:

  1. Wow ale pięknie zaśnieżone na całym blogu...

    OdpowiedzUsuń
  2. Piekny sen Ell.
    Ja swoich nigdy nie pamietam .pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  3. Zupelnie sie nie znam na snach, ale to co opisalas bylo bardzo optymistyczne. Tego sie trzymajmy:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Piekny snieg u Ciebie, a o snie nie wspomne!
    Serdecznosci
    Judith

    OdpowiedzUsuń
  5. Wieczór, śnieg, mnóstwo światełek , za każdym z nich jakaś tajemnica. Bajka:)))

    OdpowiedzUsuń