Na opracowanie czekają zdjęcia z ulic Karmelickiej,
Kościuszki..zastanawiam się po co ja właściwie to robię? przecież
takich zdjęć w internecie mnóstwo, po co to powielać?
Minął mi radosny nastrój niespodzianki i prezentu w jednym z ul.
Szpitalnej, zrobiło się znowu zwyczajnie. Wydaje mi się, że ja zbyt
egzaltowana jestem, zapalam się błyskawicznie, palę silnym i krótkim
płomieniem i gasnę, a dym snuje się potem po pokojach i klatce
schodowej. chociaż nie..dzisiaj byłam z koleżanka na kawie i
opowiedziałam jej o tej polichromii i klatce schodowej..i widziałam w
jej oczach blask i tęsknotę podobna do mojej. Wiec chyba nie jestem sama
w tym moim nieco egzaltowanym pojmowaniu świata? Takie to życie jest.
Najfajniej utonąć w jakiejś książce,
żyć przez chwilę życiem innych ludzi, nie myśleć o swojej prozie,
tylko podziwiać lub wydziwiać na prozą jakiegoś autora. Tak, to jest
dobre.
Dziwne są moje układy z córką. Stajemy się sobie coraz bardziej
obce, czuję jak mnie odsuwa od swojego życia. Tylko jak czegoś potrzebuje to się odzywa. A co mi tam..Widać taka jest kolej
rzeczy..
A może to ja sama odsuwam ludzi od siebie, konsekwentnie i nawet podświadomie?
No dobrze bo sie rozklejam. Na rozklejanie dobre są zakupy. Więc przybyły mi kolorowe szaliczki na pożegnanie lata
3 września 2012
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Szaliczek fajny i życie też :-)
OdpowiedzUsuńJa już się skandalicznie rozpisałam pod poprzednią notką ;)
OdpowiedzUsuńTutaj tylko - dużo ciepłych myśli!
A polichromia - genialna, Twoje odkrycie wartościowe i czekam na następne zdjęcia.
Szal bardzo fajny!
OdpowiedzUsuńtwoja Mama, Ty i twoja Córka i wzajemne relacje .
OdpowiedzUsuńnajbliższe sobie osoby .z pewnością możecie w sytuacjach kryzysowych liczy na siebie i to jest ważne.