3 września 2012

Na opracowanie czekają zdjęcia z ulic Karmelickiej, Kościuszki..zastanawiam się po co ja właściwie to robię? przecież takich zdjęć w internecie mnóstwo, po co to powielać?
Minął mi radosny nastrój niespodzianki i prezentu w jednym z ul. Szpitalnej, zrobiło się znowu zwyczajnie. Wydaje mi się, że ja zbyt egzaltowana jestem, zapalam się błyskawicznie, palę silnym i krótkim płomieniem i gasnę, a dym snuje się potem po pokojach i klatce schodowej. chociaż nie..dzisiaj byłam z koleżanka na kawie i opowiedziałam jej o tej polichromii i klatce schodowej..i widziałam w jej oczach blask i tęsknotę podobna do mojej. Wiec chyba nie jestem sama w tym moim nieco egzaltowanym pojmowaniu świata? Takie to życie jest. Najfajniej utonąć w jakiejś książce, żyć przez chwilę życiem innych ludzi, nie myśleć o swojej prozie, tylko podziwiać lub wydziwiać na prozą jakiegoś autora. Tak, to jest dobre.
Dziwne są moje układy z córką. Stajemy się sobie coraz bardziej obce, czuję jak mnie odsuwa od swojego życia. Tylko jak czegoś potrzebuje to się odzywa. A co mi tam..Widać taka jest kolej rzeczy..
A może to ja sama odsuwam ludzi od siebie, konsekwentnie i nawet podświadomie?
No dobrze bo sie rozklejam. Na rozklejanie dobre są zakupy. Więc przybyły mi kolorowe szaliczki na pożegnanie lata

4 komentarze:

  1. Szaliczek fajny i życie też :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja już się skandalicznie rozpisałam pod poprzednią notką ;)
    Tutaj tylko - dużo ciepłych myśli!
    A polichromia - genialna, Twoje odkrycie wartościowe i czekam na następne zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń
  3. twoja Mama, Ty i twoja Córka i wzajemne relacje .
    najbliższe sobie osoby .z pewnością możecie w sytuacjach kryzysowych liczy na siebie i to jest ważne.

    OdpowiedzUsuń