A dzisiaj poszłam na spacer. Niebo było malowniczo ozdobione chmurami, wiał chłodny wiatr, szło się lekko i przyjemnie..więc wstąpiłam do McDonalda i kupiłam sobie szejka, żeby moja przyjemność była pełna. (Szejki w McDonaldzie są jedyną rzeczą usprawiedliwiająca ich istnienie. No i toalety.) Kupiłam też ładne ubranko mojej komórce, niech ma i ona coś miłego.
*
Ostatnio czytam kryminały. Pochłaniam je masowo.
Dobry i zły kryminał, czyli dlaczego kocham Agatę Christie.
Gwoli wyjaśnienia; wszystkie kryteria są subiektywne i osobiste.
*
U Agaty wszystkie przesłanki są podane, trzeba je tylko dostrzec. Magia kryminałów Agathy Christie opiera się na idealnym opisie, klimacie, tajemnicy i śledztwie. I na koniec zaskakujące rozwiązanie a czytelnik ma ciarki na plecach. Natomiast z chwilą wyjaśnień panny Jane Marple lub Herkulesa Poirot, jakim to tokiem myślenia doszli do tego kto zabił - nagle okazuje się ze było to proste i wszystkie fakty były mi znane! Tylko albo mi umykały, albo nie potrafiłam ich powiązać ze sobą..no cóż to największa przyjemność z czytania Agaty. Nie udało mi się rozszyfrować mordercy. Ha!
Agatha Christie to przecież królowa powieści detektywistycznych. Jej zagadki są genialne, sposób w jaki zwodzi czytelnika mistrzowski, a zakończenie to jedno wielkie zaskoczenie. I właśnie to kocham w kryminałach.
*
Henning Mankell i jego cykl o komisarzu Vallanderze.
Minus: znam mordercę. Znam jego motywy, wiem o co mu chodzi i dziwę się czemu ta policja jest taka tępa i nie może go złapać. Ale wielką zaletą tych książek jest bogate tło, piękne studium szwedzkiego społeczeństwa i obyczaje wręcz dla mnie egzotyczne. Realni bohaterowie, którzy są zwykłymi ludźmi, a nie superbohaterami, krajobrazy i obyczaje Szwecji; smutny zimny i ciemny kraj (w sensie ze ma mało słońca!)). Uczucie marazmu i przygnębienia, które przez cały czas przewija się w tle. Te powieści są raczej opowieściami obyczajowymi niż czystym kryminałem, a fabuła ma na celu uwypuklenie istotnych obserwacji socjologicznych.
Ale wróćmy do minusów kryminałów, teraz u Camilli Läckberg. Czytałam kilka książek tej autorki, opowieści z małego miasteczka, gdzie wszyscy się znają i gdzie wszyscy zdejmują buty przed wejściem do domów. Bez butów wchodzą mordercy i policjanci. Żona policjanta, głównego bohatera, albo jest w ciąży albo opiekuje się dzieckiem. W wolnych chwilach pisze powieści. Kryminalne oczywiście.
Tym razem mamy nagminne zatajenie faktów przed czytelnikiem; np. policjant czy inny śledczy dostaje wiadomość, ważny raport, które rozjaśniają mu w głowie, niestety czytelnik nie dostępuje iluminacji. Czytam więc te książki nie jako kryminały, a jako powieści obyczajowe, a intryga kryminalna jest przy okazji i niekoniecznie. Czytałam wywiad z autorką. Jej powieści są ciężkie, zimne i mroczne, a autorka piękna i młoda, wygląda jak dziewczynka. Ale "Nie, ja nie płaczę nad swoimi bohaterami. Odwrotnie, jak uda mi się wymyślić coś naprawdę smutnego albo krwawego, to czuję ogromną przyjemność." Dziwne?
Kocham kryminały! Polecam ci Aleksandrę Marininę z Rosji - absolutnie wymiata! Rosyjska analityczka śledcza rozwiązuje bardzo trudne śledztwa, często brutalne zbrodnie, a akcja cały czas trzyma w napięciu. Poszukaj koniecznie!
OdpowiedzUsuńok, poszukam:)
UsuńWieki całe nie czytałam kryminału,
OdpowiedzUsuńmoże warto jednak przeczytać...
Dziwne. Czytałam książki wymienionych autorów i chyba oprócz Millennium, to wolę fantastykę i fantasy. Miłego słonecznego dnia - jutro
OdpowiedzUsuńMillenium jeszcze nie czytałam, a fantastykę to juz chyba całą przeczytałam..
Usuń;-)
super notka!
OdpowiedzUsuńTez przepadam za kryminalami :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie jednego skończyłam czytać. Kryminały są super:)
OdpowiedzUsuń