8 września 2012














A dzisiaj poszłam na spacer. Niebo było malowniczo ozdobione chmurami, wiał chłodny wiatr, szło się lekko i przyjemnie..więc wstąpiłam do McDonalda i kupiłam sobie szejka, żeby moja przyjemność była pełna. (Szejki w McDonaldzie są jedyną rzeczą usprawiedliwiająca ich istnienie. No i toalety.) Kupiłam też ładne ubranko mojej komórce, niech ma i ona coś miłego.
 *
Ostatnio czytam kryminały. Pochłaniam je masowo.
Dobry i zły kryminał, czyli dlaczego kocham Agatę Christie.
Gwoli wyjaśnienia; wszystkie kryteria są subiektywne i osobiste.
*
U Agaty wszystkie przesłanki są podane, trzeba je tylko dostrzec. Magia kryminałów Agathy Christie opiera się na idealnym opisie, klimacie, tajemnicy i śledztwie. I na koniec zaskakujące rozwiązanie a  czytelnik ma ciarki na plecach. Natomiast z chwilą wyjaśnień panny Jane Marple lub Herkulesa Poirot, jakim to tokiem myślenia doszli do tego kto zabił - nagle okazuje się ze było to proste i wszystkie fakty były mi znane! Tylko albo mi umykały, albo nie potrafiłam ich powiązać ze sobą..no cóż to największa przyjemność z czytania Agaty. Nie udało mi się rozszyfrować mordercy. Ha!
Agatha Christie to przecież królowa powieści detektywistycznych. Jej zagadki są genialne, sposób w jaki zwodzi czytelnika mistrzowski, a zakończenie to jedno wielkie zaskoczenie. I właśnie to kocham w kryminałach.
*
Henning Mankell i jego cykl o komisarzu Vallanderze.
Minus: znam mordercę. Znam jego motywy, wiem o co mu chodzi i dziwę się czemu ta policja jest taka tępa i nie może go złapać. Ale wielką zaletą tych książek jest bogate tło, piękne studium szwedzkiego społeczeństwa i  obyczaje wręcz dla mnie egzotyczne. Realni bohaterowie, którzy są zwykłymi ludźmi, a nie superbohaterami, krajobrazy i obyczaje Szwecji; smutny zimny i ciemny kraj (w sensie ze ma mało słońca!)).  Uczucie marazmu i przygnębienia, które przez cały czas przewija się w tle. Te powieści są raczej opowieściami obyczajowymi niż czystym kryminałem, a fabuła ma na celu uwypuklenie istotnych obserwacji socjologicznych.
Ale wróćmy do minusów kryminałów, teraz u Camilli Läck­berg. Czytałam kilka książek tej autorki, opowieści z małego miasteczka, gdzie wszyscy się znają i gdzie wszyscy zdejmują buty przed wejściem do domów. Bez butów wchodzą mordercy i policjanci. Żona policjanta, głównego bohatera, albo jest w ciąży albo opiekuje się dzieckiem. W wolnych chwilach pisze powieści. Kryminalne oczywiście.
Tym razem mamy nagminne zatajenie faktów przed czytelnikiem; np. policjant czy inny śledczy dostaje wiadomość, ważny raport, które rozjaśniają mu w głowie, niestety czytelnik nie dostępuje iluminacji. Czytam więc te książki nie jako kryminały, a jako powieści obyczajowe, a intryga kryminalna jest przy okazji i niekoniecznie. Czytałam wywiad z autorką. Jej powieści są ciężkie, zimne i mroczne, a autorka piękna i młoda, wygląda jak dziewczynka. Ale "Nie, ja nie płaczę nad swoimi bohaterami. Odwrotnie, jak uda mi się wymyślić coś naprawdę smutnego albo krwawego, to czuję ogromną przyjemność." Dziwne?

8 komentarzy:

  1. Kocham kryminały! Polecam ci Aleksandrę Marininę z Rosji - absolutnie wymiata! Rosyjska analityczka śledcza rozwiązuje bardzo trudne śledztwa, często brutalne zbrodnie, a akcja cały czas trzyma w napięciu. Poszukaj koniecznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wieki całe nie czytałam kryminału,
    może warto jednak przeczytać...

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziwne. Czytałam książki wymienionych autorów i chyba oprócz Millennium, to wolę fantastykę i fantasy. Miłego słonecznego dnia - jutro

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Millenium jeszcze nie czytałam, a fantastykę to juz chyba całą przeczytałam..
      ;-)

      Usuń
  4. Tez przepadam za kryminalami :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Właśnie jednego skończyłam czytać. Kryminały są super:)

    OdpowiedzUsuń