6 czerwca 2012

Dzisiaj byłam w "mieście". od czasu do czasu uciekam i zanurzam się się anonimowości miasta i ludzi. Dzisiaj miasto wyglądało inaczej. Ulice z metalowymi barierkami, wszędzie pełno policji w czarnych ubrankach. Synowie Albionu wylądowali w środku Starego Miasta.
Wstąpiłam do pracy, spotkałam się z dziewczynami z mojego działu. Pogadałyśmy jak zawsze, mówiąc jedna przez drugą, o wszystkim na raz, ale rozumiałyśmy się jak zawsze. W przyszłym tygodniu pójdziemy razem na lody i piwo, do wyboru :-)).
W drodze do domu uświadomiłam sobie ze wspominam moje koleżanki i uśmiecham się sama do siebie. I uświadomiłam sobie jak bardzo je lubię i że tęsknię za ich towarzystwem. Całe szczęście, że w tramwaju ludzie nie patrzą na siebie nawzajem. Musiałam dziwnie wyglądać z tym uśmiechaniem do swoich myśli.
Wieczorem powolny spacer do parku, pooddychać zielenią i podmiejskim powietrzem. Śpiew ptaków.. w zachodzącym już słońcu, było tak..





4 komentarze:

  1. było pięknie....
    A odnośnie uśmiechania się do swoich myśli w środkach komunikacji miejskiej -
    skąd ja to znam?
    :))))

    OdpowiedzUsuń
  2. No to ja tez się do Ciebie uśmiecham:) Idziesz pooglądac synów Albionu przez to specjalne okno?

    OdpowiedzUsuń
  3. ale zielono!!coś nie czuję wiosny w Twoich słowach..Trzymaj się dzielnie!!!Serdeczności.A.

    OdpowiedzUsuń
  4. :) to ostatnie zdjęcie bardzo ładne :) a tym, co pomyślą ludzie się nie przejmuj, taki uśmiech jest bezcenny!!!


    P.S. :) miło, że jesteś zaciekawiona dalszym ciągiem mojej opowiastki :) miałam wrażenie, że nikt tego nie czyta... dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń