Dzisiaj byłam w "mieście". od czasu do czasu uciekam i zanurzam się się
anonimowości miasta i ludzi. Dzisiaj miasto wyglądało inaczej. Ulice z
metalowymi barierkami, wszędzie pełno policji w czarnych ubrankach.
Synowie Albionu wylądowali w środku Starego Miasta.
Wstąpiłam do pracy, spotkałam się z dziewczynami z mojego działu.
Pogadałyśmy jak zawsze, mówiąc jedna przez drugą, o wszystkim na raz,
ale rozumiałyśmy się jak zawsze. W przyszłym tygodniu pójdziemy razem na
lody i piwo, do wyboru :-)).
W drodze do domu uświadomiłam sobie ze wspominam moje koleżanki i
uśmiecham się sama do siebie. I uświadomiłam sobie jak bardzo je lubię i
że tęsknię za ich towarzystwem. Całe szczęście, że w tramwaju ludzie
nie patrzą na siebie nawzajem. Musiałam dziwnie wyglądać z tym
uśmiechaniem do swoich myśli.
Wieczorem powolny spacer do parku, pooddychać zielenią i podmiejskim powietrzem. Śpiew ptaków.. w zachodzącym już słońcu, było tak..
6 czerwca 2012
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
było pięknie....
OdpowiedzUsuńA odnośnie uśmiechania się do swoich myśli w środkach komunikacji miejskiej -
skąd ja to znam?
:))))
No to ja tez się do Ciebie uśmiecham:) Idziesz pooglądac synów Albionu przez to specjalne okno?
OdpowiedzUsuńale zielono!!coś nie czuję wiosny w Twoich słowach..Trzymaj się dzielnie!!!Serdeczności.A.
OdpowiedzUsuń:) to ostatnie zdjęcie bardzo ładne :) a tym, co pomyślą ludzie się nie przejmuj, taki uśmiech jest bezcenny!!!
OdpowiedzUsuńP.S. :) miło, że jesteś zaciekawiona dalszym ciągiem mojej opowiastki :) miałam wrażenie, że nikt tego nie czyta... dziękuję :)