*
No nie wiem co napisać..
Te moje sprawy zdrowotne mnie dobijają..znowu wszystko odwleczone na nie wiem kiedy. Dokładnie rok temu wylądowałam na zwolnieniu i końca nie widać.
Myślę, że każdy człowiek dostaje przy urodzeniu bona na optymizm. Każdy ma przyznaną odpowiednią ilość optymizmu na całe życie, żeby sobie czerpał z tej puli i cieszył się życiem. I żeby miał siłę na zwalczanie przeciwności losu, nie poddawał się i tak dalej..
Coraz częściej mi się wydaje, że ja swoją pulę wyczerpałam i nie mam już skąd czerpać.. Nie potrafię się cieszyć, nie pamiętam kiedy się śmiałam, kiedy byłam na luzie i nie bałam się jutra..Poważnie, nie pamiętam. Nie śmieszą mnie śmieszne filmy, nie cieszy mnie słońce, ani stada sikorek, głośno wyśpiewujących swoje małe/duże radości. Wszystko robię z rozpędu. Wstaję, coś tam zażyję, zjem, wypiję malutką kawę, zrobię sobie herbatę, popatrzę na coś w TV (który niestety odmówił dziś wyświetlania czegokolwiek) i tak mija czas..krótki spacer, na miarę sił i pogody, trochę filmów na monitorze..i już wieczór, więc poczytać cokolwiek przed snem, najlepiej coś takiego co mnie zmorzy i znudzi i można zażyć biały proszeczek i oto mija noc i znowu jest poranek i znowu od początku. Czasem rozrywkowa wizyta na klinice, tak jak wczoraj, kiedy się dowiedziałam, że terminy trzeba zmienić, bo potrzebne jest inne badanie i mam się umówić z lekarzem dopiero i pewnie na nie wiadomo na kiedy..ech, coraz częściej mi się wydaje, że ja już nigdy nie wrócę do normalności.
Gdzie rozdają optymizm?






Optymizm to sobie zostaw na moment, kiedy lekarz Ci powie "Niech pan się przygotuje na najgorsze". Trzy razy to przerabiałem i wiem jedno, w sumie optymizm nie przeszkadza, można go o kant dupy rozbić w chwili wściekłości. To pomaga.
OdpowiedzUsuńTrochę to wygląda jakbyś popadała w depresję. A w tym tylko specjalista może pomóc...Kłopoty zdrowotne, takie przedłużające się, rodzą przygnębienie i lęk a to już niebezpieczna faza. Przerobiłam. Dałam sobie pomóc i jest lepiej :). Znów cieszy słońce i inne miłe rzeczy :))
OdpowiedzUsuńŚciskam!
Zgadzam sie z Antares. Obawiam sie, ze to juz za dlugo trwa jak na Twoja wytrzymalosc i chyba ciezko bedzie poradzic sobie samej. Daj sobie pomoc, jesli jest taka mozliwosc.
OdpowiedzUsuńależ ja chętnie bym sobie dała pomóc!! wykańczają mnie długie terminy w klinice i ta jakaś bezduszność. mam wrażenie że ludzkie (moje!) życie nie bardzo sie tam liczy dla tych białego Olimpu. Ot pozycja w kartotekach..
OdpowiedzUsuńNo tak, sa barierki i plotki, ktorych sie nie da przeskoczyc:(
OdpowiedzUsuńZacznij od drugiej strony.
OdpowiedzUsuńMasz prawdziwe powody przypuszczać, ze dzieje się coś złego? Mam nadzieję, że nie.
Jesteś na chorobowym już tak długo, że idzie przywyknąć ;-)
Tak w ogóle funkcjonujesz lepiej, to widać z Twoich notek El. Zdołowałaś się dzisiejszym.
Trzymaj się ciepło i zdrowiej na przekór ospałej służbie zdrowia :-*
Chcialo by sie powiedziec: Wszystko bedzie dobrze, glowa do gory !
OdpowiedzUsuńAle to tylko latwo mowi, ale mnie Twoje slowa brzmialy wiecej jak frustracja niz depresja, co absolutnie moge zrozumiec,moja rada:
postaraj sie kazdego dnia zmienic cos w swoim trybie zycia, chocby mala zmiana zrobi duza roznice...
Najgorsze jest wpasc w monotonie.
Zycze wytrwalosci i powrotu do zdrowia !!!
Mnie też brakuje wiosny, ale w weekend ma zaświecić słońce.
OdpowiedzUsuńOptymizm najlepiej czerpać z najprostszych źródeł, o ile człowiek daje radę je dostrzegać.
Ja sobie ostatnio zrobiłam wręcz polowanie na:
- wesołe obrazki,
- filmy z optymistycznym zakończeniem lub chociaż dobre, żebym się nie nudziła,
- śmieszne rzeczy.
I wiesz, po jakimś czasie zaczęłam się więcej uśmiechać.
Ale ja nie mam żadnych problemów zdrowotnych.
Zgadzam się z innymi, że może warto dać sobie czasem pomóc. Ze wsparciem dasz radę!
pozdrowienia serdeczne :)
iw
Moje zdanie na temat optymizmu znasz :)
OdpowiedzUsuńŚwiatło, słońce, fotografowanie, książki takie jakie lubisz najbardziej, magnez, karoten w domowych sokach z marchwi (jeśli wolno), kot, spacery (najwięcej jak możesz). I ludzie, tacy, którzy rozumieją, słuchają i potrafią być obok. Jakaś grupa wsparcia? Stosować wymiennie albo jednocześnie, w dowolnych zestawach, jak najczęściej. Podaję nieproszona taki zestaw. Sprawdzone na własnej skórze. Zadziała... albo i nie. Ale nie zaszkodzi :)
A poważnie - czytam, wspieram, myślę. Gdybyś chciała napisać, porozmawiać - pisz.