18 listopada 2011


Kiedy słyszę piękny głos śpiewaka lub śpiewaczki, zawsze sobie wyobrażam równie piękną postać. To tak dziwnie idzie w parze..tenor powinien być wysoki i smukły, mieć duże oczy i śpiewać wpatrzony gdzieś przed siebie. Bas zawsze kojarzył mi się z postawnym wielkim facetem z długą gęstą brodą. Sopran to wiotkie dziewczę, coś a la nimfa, alt wysportowana gibka kobieta..i tak dalej. A rzeczywistość całkiem inna. Grubiutki malutki tenor, niepokaźny bas bez brody.. potężny biuściasty sopran i tak dalej. To jedno moje życiowe rozczarowanie ;-)
A drugie to odkrycie, że śpiewacy, śpiewaczki, ludzie orkiestry, to zwyczajni ludzie chodzący do pracy. A ich śpiew to normalne świadczenie tejże pracy. Mają związki zawodowe, godziny pracy, diety, kłócą się o pieniądze, o zaszczyty.. jakże się to ma do wzruszenia jakie odczuwam słuchając pięknego koncertu? ot jedno wielkie rozczarowanie..
Pamiętam, że to drugie odkrycie i rozczarowanie, mocno mi popsuło dotychczasową przyjemność słuchania. Taka proza życia..

15 komentarzy:

  1. :-))) To prawda, że słysząc atrakcyjny głos w słuchawce telefonu, oczekuje się pięknego ciała po jej drugiej stronie. Nie raz taka sugestia mnie zwiodła, ale nigdy nad tą myślą nie przystanęłam. Od dzisiaj to się zmieni:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja bym się jednak nie zgodziła ..bo wiele z nich traktuje śpiew jak pasję z której próbują się utrzymać..Mnóstwo godzin spędziłam w operze..jestem zafascynowana głosem...śpiewem na głosy..i ludzkimi talentami..ale przecież trzeba żyć!!
    El pomińmy tę prozę..wszak i my mamy swoje "zady" i "walety" ..Piszę tak dlatego, że odkryłam w sobie że za dużo dociekam..a to mi przeszkadza. Ciągła analiza wykańcza mój umysł i..ciało. Serdeczności.A.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten efekt wykorzystują również w telemarketingu ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Scenki, tzn jaki efekt?
    pchełko..ja nie generalizuję. Proza zycia zawsze pokona ducha.No może nie zawsze, ale w 98% :-)
    A poza tym co innego być na koncercie, a co innego rozmawiać prywatnie z artystami, poza godzinami pracy, o pracy w operze:-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Słońce prześwituje przez jesienny liść niczym nadzieja.

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękny głos, el. On ma stwarzać wrażenie, że cała osoba piękna jest, a jak piękna to i dobra (efekt aureoli), a skoro dobra to przecież nam kitu nie wciska. Taki sposób na nabieranie ludzi.

    OdpowiedzUsuń
  7. we wczesnym dzieciństwie myślałam, że tacy ludzie nie chodzą do WC :D :D szczególnie mundurowi :D
    zawsze jestem zawiedziona wyglądem lektorów filmowych :)ich głos, nie pasuje do wyglądu, na niekorzyść wyglądu oczywiście :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Scenki, tak, doszło do mnie i masz 100% racji!
    Di, wiadomo ze hirołsi tam nie chodzą!!Z toaleta to działa w drugą stronę-jak miałam mnóstwo pretensji do kogoś za jego wywyższanie się, to sobie mówiłam, że przeciż on/ona/oni/ chodzą do kibla, tak samo jak ja:))
    Tojav, ładnie powiedziane :-))

    OdpowiedzUsuń
  9. Mnie się zdawało, że divy zawsze chodzą w długich sukniach :)

    OdpowiedzUsuń
  10. więc, więc wychodzi na to, ze głos tworzy postać. bardzo tez rozczarowują radiowcy. Obdarzeni głebokimi i bogatymi głosami, powodują ze wyobrażam sobie rewelacyjnie piękne postacie! a potem widzę malutkiego zasuszonego człowieczka, obdarzonego aksamitnym uwodzicielskim głosem.. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ciotka mojego męża jest śpiewaczką operową - każde wyjście z nią gdziekolwiek czy też pobyt w kawiarni przeżywał okropnie, bo kiedy się zaśmiała to niemal szklanki pękały w promieniu kilkuset metrów:)))
    Pamiętam kiedy pierwszy raz zobaczyłam Wojciecha Manna czy Marka Niedzwieckiego, haha...moje wyobrażenia o nich były całkiem inne od stanu faktycznego:))

    OdpowiedzUsuń
  12. przypomniało mi się..pewna pani zakochała sie w panu słysząc jego głos w telefonie ;-) i spotkali sie i nawet żyli długo i szczęśliwie prze ..kilka lat.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ależ, El! Ten zmysł analizy, to rozbieranie na części pierwsze i pozbawianie się iluzji... czyżbyś była zodiakalną Panną? ;)

    A ja próbuję spojrzeć na to w ten sposób: to nieprawda, że proza życia i materia zawsze czy prawie zawsze pokona ducha. Jest właśnie odwrotnie! Przynajmniej po jakimś czasie... Zostaje w pamięci/ w nagraniach piękny głos, sztuka, maestria i tylko kunszt się będzie liczyć, a po drobiazgach codziennego życia, po drobnych i większych ułomnościach nie zostanie nic.

    To tak, z ducha przekory, żeś mi tu chciała Ducha prozą życia pokonać ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Piotra Kaczkowskiego pokochałam od "pierwszego usłyszenia" i strasznie byłam rozczarowana kiedy go wreszcie zobaczyłam.....Tak mi się nasunęło po przeczytaniu:)Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ado;-)
    popatrz jaka ładna dyskusja sie rozwinęła:))

    OdpowiedzUsuń