i marzy mi się takie coś....
Uwielbiam moją mocna, słodką poranną kawę, w czasie kiedy cały dom jeszcze śpi. Chwilę doskonałą psują mi skutecznie: odgłosy remontu dwóch budynków-jeden od północy( świder pneumatyczny), drugi od południa (potężna koparka), a ja biedna pośrodku.
3 sierpnia 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ja też uwielbiam moją poranną kawę z mleczkiem!
OdpowiedzUsuńWokoło też słyszę różne odgłosy remontów, w tym te u mnie ;), więc mi aż tak nie przeszkadzają...
A za morzem mi się oczywiście tęskni bardzo.
tylko musi być odpowiednia atmosfera, żeby to była właśnie Ta kawa..
OdpowiedzUsuńi skąd ja to znam... te marzenia i te wieczne remonty po sąsiedzku :)
OdpowiedzUsuńSwoją poranną z tygielka popijam co rano z uśmiechem na twarzy i psami u stóp. One mają kawowe sny, i uśmiechają się uroczo (po przed moją kawą otrzymują poranną kromeczkę)a ja sobie czytam, słucham i witam dzień.
OdpowiedzUsuńMnie się też chce nad morze, tyle, że bez tłumów, tabunów dzieci, spoconych turystów i zapachu olejku do opalania. Ach...założyłam sobie, że w ciągu dwóch lat zamieszkam nad morzem, ewentualnie morze być kanał - najlepiej ten angielski/Angielski:)
doskonale Cię rozumiem, nie cierpię żadnych dźwięków wydawanych przez maszyny. w ogóle maszyn nie lubię, nawet jesli są cicho ;-)
OdpowiedzUsuń... i szczekajacy pies ;-)
OdpowiedzUsuńChyba to połączę: poranna kawa nad morzem...:)
OdpowiedzUsuńTeż to mam
OdpowiedzUsuńtakie stuk,stuk przeplatane głosem wiertarki.
Cóż czas remontów-w zimie będzie spokój
najpiekniejszy pejzaż na swiecie:)
OdpowiedzUsuńA ja jutro jade nad morze i mam nadzieje, ze bedzie troche słonca i poranna kawusia tez.
OdpowiedzUsuńMmmm, nie - no bosko :*
OdpowiedzUsuńto teraz proszę trzymać kciuki-żeby się spełniło, żeby się udało, bo jak znajdę się nad tym morzem to i kawa tez sie znajdzie o poranku!
OdpowiedzUsuń