11 lipca 2011

niedziela

z góry

zbiornik na szczycie
wieża przekaźnikowa
bliskie spotkanie trzeciego stopnia..
Tak dziwnie..dziwnie tak po takiej ładnej niedzieli znowu wrócić co normalności.
Niedziela była rewelacyjna. Krótki ale absolutnie fantastyczny wypad poza miasto, na górę Żar. Góra mieszka w Beskidzie Małym, przegląda się w Jeziorze Międzybrodzkim. Na szczycie góry znajduje się zbiornik wodny elektrowni, ze szczytu góry rozciąga się panorama na Jezioro Żywieckie, pasmo Magurki Wilkowickiej i Hrobaczą Łąkę. Od 1979 roku na górę można było wjechać drogą asfaltową, jednak aktualnie jest to zakazane. Wjazd na szczyt możliwy jest uruchomioną w 2004 roku koleją linowo-terenową z Międzybrodzia Żywieckiego. Gdyby nie to, szczyt zostałby rozjeżdżony na wszelkie sposoby.
To takie ogólne info.
Wjechaliśmy samochodem dość wysoko. Potem największą atrakcja-kolejka linowa. Kolorowy żółty wagonik. Pełen ludzi. Bez przewiewu. Temperatura w środku? wg. mnie ok 40 stopni. Misiakowi nie przeszkadzało, był przeszczęśliwy.
Na górze chłodniej. Wieje wiatr..temperatura świetna:)
Widoki wspaniałe. Szkoda tylko że widoczność ograniczona przez niebieskawą mgiełkę co robi zdjęcia nieostrymi. Trudno..
na górze tłumy ludzi, a każdy przyjazd kolejki wypluwa kolejną gromadę. Atrakcje. Stoisko ze słodyczami. Stoisko z oscypkami na ciepło i zimno. Budki z piwem i grillem. Tor saneczkowy latem i zimą. Oraz bezpłatne widowisko; czyli startujące paralotnie.. Ludkowie siadają na zboczu i patrzą, komentują, fotografują, co czyniłam i ja ;-))
zdjęcia na Picassie.
A nad wszystkim góruje maszt przekaźnika. W stojącym obok masztu budynku znajdowała się wcześniej stacja meteorologiczna, teraz jest tam restauracja..wszędzie gra muzyka i coś miga..
Po zjeździe wagonikiem Misiak poszedł zobaczyć dinozaura. leży sobie taki triceratops i zerka wybałuszonym okiem na wszystkich. Misiakowi się podobał :)
To tak w skrócie. Najważniejszy dla mnie był po prostu wyjazd z Krakowa. cieszyłam się jazda i widokami za oknem, cieszyłam się kolorowymi paralotniami i wiatrem na szczycie. Nawet kupiłam krówki o różnych smakach, na jednym stoisku! taki wycieczkowy nastrój..
a dziś? normalność, codzienność..

5 komentarzy:

  1. Widoki piękne, a krówki uwielbiam!:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Taki wypad dobrze robi ... cudowne widoki!
    Ja tylko za miasto rowerem ale też jest wspaniale:)

    OdpowiedzUsuń
  3. sympatyczny żółty wagonik, a ja sobie wyobraziłam jakiś zardzewiałe pudełko na linie i zgroza mnie ogarnęła :D
    Misiak i dinozaur - hit ;D :D

    OdpowiedzUsuń
  4. przepięknie stworzony blog,genialne zdjęcia i cudownie ujęte w słowa chwilę. moim obowiązkiem jest Cię obserwować!

    OdpowiedzUsuń