4 czerwca 2011

nic takiego


Wczoraj duszny upał..wybrałam się na wycieczkę do bankomatu, czas już był najwyższy. Euronet osiedlowy wziął sie i popsuł, więc najbliższy oddział banku to około 2 km na piechotkę. I poszłam.
Droga w jedna stronę bez problemu, więc hyc, hyc do pobliskiego supermarketu po ulubiony serek (twaróg wędzony, pyszota!). Zachciało mi sie kawy mrożonej z McDonalda, ale kolejka tam była znaczna, więc zrezygnowałam. Stoje grzecznie i czekam na zielone światło. Spojrzałam na niebo po mojej lewej, a tam.. czarno i granatowo i czasem sie coś srebrzy.. Nie szkodzi pomyślałam optymistycznie. Wiatru nie ma, efektów dźwiękowych nie słychać, wie daleko, przeskocze te 2 km zanim przyjdzie. Na wszelki wypadek Pani Burzy rzuciłam kilka komplementów i poszłam. Pierwsze krople spadły po ok 500 m. Całkiem spore krople. Wiatru brak, krople ciepłe, ide dalej. Po kolejnych 200 m całkiem sporo kropel, zaczęło wiać. Wyjęłam pelerynkę, co kiedyś włożona do plecaka, cudem uchowała się. Walcząc z oporną materią i wiatrem założyłam niebieskie cudo na siebie i poszłam dalej. Kapturek bez przerwy spadał i deszcz zalewał mi twarz, ściekał z włosów i po raz któryś w życiu, pomyślałam o przydatności wycieraczek na okularach, takich jak mają samochody :-))
Ale powiem że było fajnie:-) fajnie było iść w mokrych sandałach, fajny był ten deszcz, fajnie mi było w tych szeleszczących niebieskościach i tylko żałowałam, że nikt mi zdjęcia nie zrobi!
A powietrze pachniało mokra trawą i mokrym kurzem..taki typowo miejski zapach deszczowy. Ten sympatyczny wstęp do burzy, skończył się kiedy weszłam do mojego bloku. I już całkiem na poważnie, rozlała sie i rozgrzmociła za ok 20 min. Podziwiałam ją stojąc na balkonie.

6 komentarzy:

  1. jak jest ciepło, to nawet nie tak źle jest zmoknąć od czasu do czasu...

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze, że udało Ci się uchować przed burzą :) Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak Pani Burza komplementy usłyszała
    to tym bardziej chciała się odwdzięczyć -deszczem oczywiście

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo lubie taki wiosenno-letni deszcz, pod warunkiem, ze nie w drodze do pracy:)))
    Dzieki Tobie pogmeralam na blogerowych forach i juz sie naprawilam:))) Dziekuje:*

    OdpowiedzUsuń
  5. zazdroszczę Ci pozytywnego stosunku do burzy. Ja bym została w McD albo sp.. w podskokach do domu ;-)
    Ale fajnie jest zmoknąć :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Star, no to się cieszę:-))
    Pi, ona nie grzmiała ani nie błyskała..nawet nie powiewała!!
    w Mc było duszno i śmierdziało..:-(

    OdpowiedzUsuń