23 czerwca 2011

codziennik

ulica Kanonicza, dziwnie pusta.

Ogródek Ukraińskich Smaków, na pierwszym stoliku leży mój plecaczek :-)
Część restauracyjna. Jedzenie bardzo dobre, piwo również!
***
Wczoraj zrobiłam sobie wycieczkę po Krakowie (link tutaj ). Nie czułam się komfortowo, bo wciąż dusiłam w sobie żal i złość na pewnego mena, który sprawił mi duży zawód. Powoli jednak uspokajałam się, chodząc rozpalonymi wprawdzie, ale może dlatego pustawymi ulicami starego miasta. Aparat oczywiście pod ręka, a nawet w ręce, bo obiecałam komuś albumik z widokami Krakowa, więc uzupełniam archiwum. Ale nie o tym chciałam. Kiedy tak sobie chodziłam, powoli, spokojnie, statecznie, uderzyła mnie myśl, że strasznie dawno tak nie chodziłam! Nie pamiętam kiedy miałam na to czas. Codziennie rano do pracy, codziennie popołudniu do domu, codziennie tymi samymi ulicami, co z tego że pracuję na Rynku? Przez 5 dni roboczych w tygodniu, ileś tam dni w miesiącu, ileś tam dni w roku, ileś tam dni w kolejnych latach, Rynek o różnych porach roku, wiosna, lato jesień, zima..coraz mniej widzę, coraz mniej doceniam... a wczoraj? nie śpieszyłam się nigdzie, czas przestał istnieć. Miałam chęć skręcić w boczną uliczkę? proszę bardzo! Skręciłam, obejrzałam, uwieczniłam co chciałam i spokojnie wróciłam na starą trasę. Poczułam się jak turystka w rodzinnym mieście ;-). Dziwne uczucie!!
A potem miłe spotkanie w kawiarni na Kanoniczej, pod tytułem Ukraiński Smak. Nie wiem czy te smaki były tam naprawdę ukraińskie, ale lody były przepyszne ( z malinami, ech poezja..), słońce nie prażyło pod parasolami, obsługa bardzo miła..Pogadałyśmy z kuzynką o dawnych i obecnych czasach, wyraziłyśmy parę życzeń co do czasów przyszłych, wypiłyśmy kawę mrożoną.. Było fajnie :-))
Już dawno z nikim tak sobie nie siedziałam, gadając o różnych rzeczach, wspominając. A potem bez pośpiechu oglądając i komentując różne wystawy sklepowe po drodze, a głównie te z biżuterią, poszłyśmy sobie spokojnie do domu, ja do swojego, ona do swojego..
Dzisiaj spokojny leniwy dzień..trochę czytania, trochę szwendania.. miało być inaczej, miało być ciekawie, wycieczkowo..
A jeśli chodzi o tego mena... złość mi przeszła, ale żal i zawód mi pozostał. I długo pozostanie, bo ugodził mnie ten men dość boleśnie. Wyciszam telefon i nie reaguję na jeden konkretny sygnał. Nie mam ochoty. Howgh!

13 komentarzy:

  1. Jak to możliwe, że na Kanoniczej tak pusto?! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. prawda? tez byłam zdziwiona, ale i uradowana:))

    OdpowiedzUsuń
  3. hej siorka, te filtry do herbaty można kupić w Rossmanie

    b.

    OdpowiedzUsuń
  4. dobrze wiedzieć borsuk:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Cale wieki nie bylam w Krakowie, trzeba bedzie kiedys nadrobic zaleglosci.
    A z menami tak to jest, kara musi byc, niech teraz dzwoni do skutku:))

    OdpowiedzUsuń
  6. Się nie dziwię, howgh!

    OdpowiedzUsuń
  7. W lipcu są warsztaty indiańskie pod Sztumem. Przyjedziesz? Ho!

    OdpowiedzUsuń
  8. poza tym, te torebki są w sklepach netowych i na allegro, do tego jakieś akcesoria, kurczę tego to nie widziałem. ALe to fajna sprawa, herbata "sypana" zazwyczaj jest lepszej jakości niż ta w "pampersach".

    OdpowiedzUsuń
  9. good news..bardzo bym chciała, ale w lipcu zaczynam leczenie i do wrzesnia mam przerąbane! szkoda.

    OdpowiedzUsuń
  10. No widzisz...sama piszesz że czas jakby się zatrzymał....jednak....oto cała tajemnica. Nie spieszyłaś się , na spokojnie to tu to tam pozaglądałąś i właśnie o to chodzi!
    A co do MENA...trzeba brać poprawkę na takich Jegomości...

    OdpowiedzUsuń
  11. najbardziej boli jak zrani ktoś bliski, prawda? to podwójny cios.

    OdpowiedzUsuń
  12. w takim razie nie zasługuje na miano -NAJBLIŻSZEGO-
    ALE CHYBA TO WSZYSTKO JEST TRUDNE...należy rozpatrywać za i przeciw....tylko na spokojnie, nie pod wpływem nerwów....trzymaj się i nie daj się zwariować.

    OdpowiedzUsuń
  13. dlatego nie podejmuje żadnych decyzji póki emocje grają..choć mam na to ochotę.Ale emocje to zły doradca.masz rację Celtic, trzeba na spokojnie.

    OdpowiedzUsuń