19 marca 2011

Retorycznie

Myślisz, że możesz liczyć na kogoś ważnego w Twoim życiu? Myślisz, że masz zapewnioną jego obecność i całkowitą uwagę w krytycznej sytuacji swojego życia?
Nic bardziej mylnego. Tak naprawdę, przez wszystko musisz przejść sam.

14 komentarzy:

  1. 'widzę', że nikt nie odważył się zaprzeczyć..a szkoda..coś w tym jest...a nawet nie coś a najprawdziwsza prawda...nawet jeżeli jest i mówi Ci co masz zrobić...to i tak to, co zrobisz ..to Twoja decyzja..sam musisz ją podjąć..dlatego czasami jest baardzo ciężko...bo tak naprawdę nie wiesz..czy dobrego wyboru dokonałeś...a gdzieś wyczytałam..że "dobre życie jest kwestią dobrych wyborów"...co znaczy dobry wybór - wartość sama w sobie ..nieokreślona..czasami bywa jednak zaskakująca pozytywna!Serdeczności..A.

    OdpowiedzUsuń
  2. ja mogę liczyć tylko na dwie osoby, a może aż na dwie osoby, ale fakt gdzieś tam na końcu musimy sami uporać się z problemem.pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Od czasu kiedy dotarlo do mnie, ze najwazniejsza osoba w moim zyciu jestem ja sama nigdy nie czuje sie zawiedziona. Moze kogos to dziwic, ze uwazam, ze ja sama jestem dla siebie najwazniejsza, ale przeciez to ja sama jesetem jedyna osoba, z ktora ide przez zycie non stop od urodzenia az do smierci. Wszyscy inni przychodza, odchodza, zmienia sie komplet towarzyszacy, a ja ciagle jestem, wiec dla mnie to logiczne. Jednynie najwazniejsi nigdzie nie odchodza, sa zawsze w zasiegu reki i zawsze mozna na nich liczyc;))

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajnie jest móc na kogoś liczyć. Szkoda ze to fikcja:(

    OdpowiedzUsuń
  5. Di, dwie to legion! ;-)
    Pchełko, Niwejko, tak bywa. Ale o wiele gorzej kiedy liczysz na kogoś i czeka Cie rozczarowanie. To dopiero boli..
    Stardust, coś w tym jest..moze kiedy potrafie się przestawić na takie myślenie, nigdy już nie będę samotna??

    OdpowiedzUsuń
  6. Mogę liczyć na moją rodzinkę; wiadomo, że każdy "idzie sam", ale to nie znaczy "samotnie". Myślę o Tobie ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Święte słowa... Taki już nasz los. Każdy idzie własną ścieżką... Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Dotarło to do mnie kiedy miałam 7 lat i tętnicę na wierzchu. Bryzgając wesoło krwią prułam z ojcem na pogotowie, a potem z mamą do szpitala (bo ojciec wymiękł i nie chciał już wykręcać tych krwawych szmatek). Do sali kaźni szpitalnej musiałam jednak udac się sama, i mimo moich rozdzierających krzyków nikt nie przyszedł mi z pomocą i nie ukatrupił lekarza szyjącego mnie na żywo:) Od tej pory wiem, że w najtrudniejszych momentach muszę liczyć na siebie. :) Ta wiedza oszczędza mi rozczarowań.:)

    OdpowiedzUsuń
  9. CP; jezuuu..na zywo???

    OdpowiedzUsuń
  10. Tak naprawde to nawet jak ktos pomoze, potrzyma za reke, posprzata za nas, czy ugotuje obiad, to sa wszystko mile gesty. Ale z problemem, tak do szpiku kosci, poza tymi milymi gestami, pozostajemy sami. Dlatego wiem, ze jest mi latwiej jak nie mam oczekiwan, bo dzieki temu nie mam tez rozczarowan. Oczywiscie, ze mile gesty, sa zawsze mile widziane, ale ja ich nie oczekuje. Jak sa to doceniam, jak nie ma to wcale nie jest mi przykro. Moim zdaniem oczekiwania sa przyczyna rozczarowan.

    OdpowiedzUsuń
  11. Prawda. Tak właśnie jest.
    Dlatego najlepiej w najważniejszych sprawach liczyć tylko na siebie.
    A jeśli przy okazji ktoś wesprze, dziękować niebiosom za ten dar :)
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  12. Czarny(w)Pieprz - no nieźle, po takich przeżyciach to mogło być już tylko lepiej :)!

    OdpowiedzUsuń
  13. samodzielnie to czasami najlepsze co może nam się zdarzyć...

    OdpowiedzUsuń
  14. Masz rację, i ja nie odważę się zaprzeczyć. Dobre strony tego? Bez balastu złudzeń idzie się lżej, a fakt, że bierze się odpowiedzialność za siebie, że można na SIEBIE liczyć - bezcenny. Trudne sytuacje są doskonałym sprawdzianem - to, co nas łączy z ludźmi, pokazuje się bez maski, bez fałszu, wszechobecnego na codzień relatywizmu. Trudne, ale dobre.

    OdpowiedzUsuń