27 stycznia 2011

moments..



Fotki przydrożne
Dzisiaj na obiad były „mimry z mamrami” (a może należałoby je pisać dużą literą?). Nie wiadomo kto pierwszy wymyślił i zastosował nazwę, zdania na ten temat są podzielone w naszej rodzinie. Nieważne, Mimry z Mamrami na dobre zadomowiły się w słowniku oraz w jadłospisie. Co kryje się pod ta nazwą? Otóż łazanki z kapustą i smacznymi dodatkami: mięsko, boczek, kiełbaski, wszystko to posiekane, pomieszane, doprawione i podsmażone. Piekielnie pyszna i piekielnie „niezdrowe” danie, ale dziwne, nigdy nikomu nie zaszkodziło!
Więc, jak już pisałam, były właśnie dziś na obiad. A dzień dzisiejszy był dziwny. Pojechałam na pogrzeb, do Tarnowa. Ja i dwie koleżanki. I tak się to dziwnie splata, prawda? Cel podróży, pogrzeb, był smutnym celem, ale sama podróż..no cóż, nie mogę udawać, że nie sprawiła mi przyjemności! Po prostu uwielbiam jechać przed siebie, samochodem, i patrzyć na krajobrazy za oknem, na drogę przed sobą i nigdy mi się to nie znudzi..jazda w obie strony była świetna, nie było korków, choć się takowych spodziewaliśmy. Wyjechaliśmy nawet wcześniej ale dzięki temu mieliśmy czas po drodze na kawę, w restauracjo/hotelu przed Tarnowem. Polecam! Czysto, smacznie, miło i uprzejmie, a ceny niewysokie.
Tak więc smutek mieszał się z radością. Jak zwykle, jak to w życiu bywa..
No i łyżka dziegciu..w całym mieście było tylko jedno śliskie miejsce. Oczywiście musiałam na nie trafić, poślizgnąć się i rozwalić kolano. Taki lajf..

12 komentarzy:

  1. myslę, że było więcej śliskich miejsc, ale przykro, że natrafiłas n ajedno z nich...

    a potrawa brzmi smakowicie:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Łatwo nie jest, a wiesz, na mnie tak srają gołębie, albo mewy, zależy co akurat leci na mojej trasie. Straszne, ale przywykłam i nie tłumaczę szczęściem, kurtka po ostatnim razie, się nie doprała :(

    OdpowiedzUsuń
  3. To mialas pecha z tym sliskim miejscem. Mam nadzieje, ze sie kolano szybko zagoi, chociaz to piorunsko boli;)

    OdpowiedzUsuń
  4. matko kochana ! trzymaj się ! dbaj o kolanko, a jak twoje stopy już podleczone ?

    OdpowiedzUsuń
  5. życie jest ciężkie no nie?
    zagoi sie, kolano, choc faktycznie boli.
    a stopy lepiej, jeszcze mnie czeka druga seria zabiegów.oby pomogła jak pierwsza:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja kiedyś miałam takie wspaniałe buty górskie, w których ślizgałam się we wszystkie strony nawet na chodniku po deszczu. I jeszcze były drogie ;) Ileż ja wtedy rozmyślałam o moim pechu...

    Trzymaj się, zdrowiej (koniecznie trzeba zrobić okłady - wiem z doświadczenia, niestety).

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie była to najweselsza okazja przy której należało rozbijać kolano! Mam nadzieję, że szybko dojdzie do siebie!
    Dobrą kawę uwielbiam szaleńczo, skoro chwalisz, to taka musiała być!

    OdpowiedzUsuń
  8. "Łyżka dziegciu w beczce miodu" - nie znałam :) Mam nadzieję, że z kolanem nic poważnego... Trzymaj się i nie smutaj, jeszcze troszkę i wiosna przyjdzie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. U mnie się mówi wytrzeszcze z marcepanami;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Dzieki Jacku. takie na szybko, przez szybę cyknięte.

    OdpowiedzUsuń