Brokatem po chodniku...
Ślizgiem do/pod tramawaj
kawa na Plantach
Po ponad 10 latach obcowania z internetem, nagle zobaczyłam. Doznałam objawienia, olśnienia, jak zwał to zwał. W każdym razie zobaczyłam. Byłam człowiekiem wierzącym i kiedy mówiono mi, że znak „@” przypomina małpę, grzecznie wierzyłam. Nie dociekałam, nie wnikałam. Ot przypomina i już. Az do dzisiejszego dnia. Do postu kobiety jaskiniowej, http://blogkobietyjaskiniowej.blogspot.com/ która zamieściła zdjęcie małpy, prawie jak żywej „@”!!. Tedy już wiem. :-))
Przy okazji zerknęłam sobie jak nazywa się „@” w innych językach i jest śmiesznie!
a kura-kura (żółwie a) – indonezyjski, bejgli (strucla, rogalik) – węgierski i kukac (robak, larwa) - węgierski; chiocciola (ślimak) - włoski , coada de maimuta (ogon małpy) – rumuński, elefantöra (ucho słonia) – szwedzki, gül (róża) – turecki
Itd. itp..
A co poza tym? No pogoda jest urocza. Lubię pisać o pogodzie, bo mogę ją obarczyć odpowiedzialnością za cały mój stan, za całe jestestwo. ;-)
Rano było ślisko. Nawet bardzo. Chodniki skrzyły się w blasku latarni i błyszczały jak pociągnięte lakierem. Patrząc uważnie pod nogi pomyślałam sobie, że jestem szczęśliwą kobietą. Szczęśliwą, bo mimo niedogodności na drodze, potrafiłam zauważyć piękno dookoła; świat pod nogami mienił się jak posypany brokatem, a w drobinach i nierównościach szklanej, lodowej powłoki odbijało sie złote światło latarni. Jak w milionach lusterek. Chodniczek na przystanku tramwajowym zmienił sie w profesjonalną ślizgawkę, a oczekujących na tramwaj nawiedził duch braterstwa. Bez pomocy sąsiadów nikt nie był w stanie zrobić kroku, nie mówiąc o wejściu do tramwaju. Ślizgiem dotarłam do pracy. Trzech chłopaków na Plantach, miało Maxwel House i dostałam kubeczek gorącej kawy. Tak gorącej, że chwilę ją chłodziłam w śniegu :-)
A teraz..
Pogoda jest mokra, siąpiąca deszczem. Deszcz rozmywa pryzmy śniegu, które spływają sobie radośnie na chodniki i tworzy śliczne słone bajora. Ze zgroza popatrzyłam na moje biedne, skórzane buty, z białymi plamami soli. Ja sobie gaworzę o pogodzie;
Moja mam gaworzy wieczorami o świętach, ja słucham, ale myślami jestem gdzie indziej..
Albowiem zanim nastąpią święta, czeka mnie dzień w sądzie. I nie powiem, że mnie to nie stresuje..
7 grudnia 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
po rosyjsku @ to "sobaczka" czyli piesek
OdpowiedzUsuńb.
ślimak tak ,ale ucho słonia ? :)
OdpowiedzUsuńfajnie opisałaś ..i ten brokacik na chodniku ...złoto , miedź . pozdrawiam ,a w sądzie... co ma być to będzie, pomyśl o czymś gorszym i ten problem będzie mniejszy...ale mądrzę się :)
faktycznie u kobiety jaskiniowej małpa jak żywa! ciekawe, że w każdym języku kojarzy się z jakimś żyjątkiem, a równie dobrze to jest spirala. a nie! w indonezyjskim to strucla :-)
OdpowiedzUsuńWęgrzy tez maja jedzeniowe skojarzenia:)
OdpowiedzUsuńnom czasem trzeba zerknąć na ślimaka pełzającego po chodniku :)
OdpowiedzUsuńGreyWolf:
OdpowiedzUsuńnom,nie tylko, bo na dżdżowniczkę tudzież inne żuczki takoż!ale w zimie oni nie występują publicznie:)
Sądziłam, że "małpa" to "małpa" we wszystkich językach. No, no, nie spodziewałam się!
OdpowiedzUsuńA mi podoba się Twój avatar:)
Wlazlam tu, żeby o sobaczce napisac, ale widze, ze juz sie spoznilam.
OdpowiedzUsuńA awatarek rzeczywiscie sliczny :)
nom teraz nie publicznie, prywatnie;)..a u mnie ostatnio motyl latał, złotooki, i nietoperek :D..faktycznie fikuśny avatar :)..a mi @ przypomina świński ogonek ;)
OdpowiedzUsuńSzaryWilku, motyl w srodku zimy??
OdpowiedzUsuńa świński ogonek występował w jakimś języku..
o,mam: grisehale (świński ogon):duński inorweski;der Schweinekringel,(świński ogon):niemiecki (Niemcy)
znalazłam w Viki.mnie sie podoba:naruto (wir) japoński.