6 lipca 2010
o Misiaku
Trudno tak napisać coś o młodym/małym człowieczku, nie popadając w nieznośną egzaltację i używając normalnych słów ;-)); mówi koleżanka pracowa.
Nieprawda, wcale nie trudno. Misiak normalny jest. Ja też. Więc, nie rozwodząc sie zbytnio: Misiak skończył 1,5 roku. Jest zdrowym ciekawskim, bardzo żywym dzieciakiem. Odkąd nauczył sie chodzić, nie chodzi a biega. Uwielbia pokonywać wszelkie przeszkody, czyli małe i duże nierówności terenu (korzenie na ścieżkach i schody albo krawężniki przy chodnikach), potężne góry (tutaj przy pomocy mamy). Fascynują go wszelkie wytwory techniki (a nie jakieś tam misie i inne), a najbardziej takie, które można włączyć i wyłączyć: lampy, telewizory i radia, komputery, lodówki, pralki i kuchenki elektryczne lub gazowe. Niestety.
Kocha wielka miłością: rowery, motocykle, samochody i tramwaje. Kocha wszystko, co ma kółka i jeździ. Wszystko to określa wspólną nazwą: wuuuuuuuuuuuuuuuuuu, przy czym należy nadać temu lekko wibrujący pogłos, nie wiem jak to fonetycznie zapisać. Tak trochę szumiąco, trochę wibrująco, jak dobrze pracujący silnik na niskich tonach :-)). Domowo kocha autka i wrotki tatusia. Jest wciąż bardzo zajętym człowiekiem, nie ma czasu na spanie w ciągu dnia. Jest przecież tyle interesujących rzeczy do zobaczenia, spróbowania i zbadania jak to działa! Misiak wypowiada dwa słowa. Jedno to „nie” a fonetycznie „nye” a drugie „tu” poparte palcem wskazującym. Czasem brzmi jak tyo, tye, tyu. Oprócz tego porozumiewa sie różnego rodzaju okrzykami i modulacją głosu, do płaczu włącznie. Czyli wszystko normalno!!! Jest tak ruchliwy, ze zrobienie mu zdjęcia staje sie równie trudne, co złapanie w kadr ptaszka czy innego motylka. Ogólnie cieszy sie wszystkim dookoła :-). I dorobił się kilku guzów na czole i rozbitego kolana. No i to by było tyle.
Zauważyłam, że wcięło mi część komentarzy. Na szczęście zdążyłam włączyć opcje poczty, więc komentarz Stardust "dojechał" pocztą.
Szkoda mi tych, co zaginęły na innych blogach..
Kilka zdjęć Misiaka wrzucę dodatkowo na Migawki. Pozdrowienia:-))
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
czyli jest taki jak wiekszosc zdrowych dzieci:) Prorytek czasu albo zdjecia w trybie spotrowym bardzo ulatwia zatrzymanie go w kadrze:))
OdpowiedzUsuńale zdjęcia wuuuuuuu -jacego Misiaka :) muszą być ! czekam :)
OdpowiedzUsuńmoja Jagienka tez taka ruchliwa, że ciężko jej zdjęcie zrobić. Tu się przydaje duże zoom! albo jak jest bajka albo jedzenie. Wtedy tez da się obpstrykać ;) heh ... dzieci sa fajne :)
OdpowiedzUsuńFantastycznie opislas malego czlowieczka!!! a to nielada sztuka, bo nam doroslym czesto brakuje slow na wyrazenie tego wszystkiego co maly czlowieczek soba przedstawia:))
OdpowiedzUsuńaj, pięknie, ja tam będę egzaltowana :)
OdpowiedzUsuńMnie też wcinało od wczoraj komentarze, ale już powracały.
OdpowiedzUsuńA co do Misiaka - nie da się nie piszczeć z zachwytu albo nie uśmiechać się nieustannie nad tak słodkim młodzieńcem :)))
ja wciąż komentarzy nie widzę, więc pisze w ciemno, bo Wasze dostaję pocztą!Misiak najfajniejszy jest na zdjęciach:-))
OdpowiedzUsuńMisiaki mają to do siebie, że wszystkie sa urocze i w sam raz do tulenia:) Mój Misiak powoli tuleniom (tym mocniejszym) mówi stop, ale mama żarty sobie z tego stroi i tuuuuli najmocniej na świecie:)Z misiaków potem wyrastaja niedźwiedzie, które bronią i dają poczucie bezpieczeństwa mamom:)
OdpowiedzUsuńrzeczywiście młodzieniec uroczy...niebanalnie opisany zyskał jeszcze większy urok:)pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńLubię żywe dzieciaki. Jak moje coś za długo są grzeczne to najpierw myślę czy aby nie chore, a potem co tez takiego zmalowały;)
OdpowiedzUsuń