12 lipca 2010
gorąco..
Gorąco, no gorąco. Nie mogę tym nie pisać, jakby samo pisanie czyniło powietrze chłodniejszym. Żar wpada przez okna, żar króluje na ulicy, żar i duchota w mieszkaniu a noc nie przynosi błogosławionego ochłodzenia. Miasto dyszy żarem, miasto coraz bardziej sie rozlewa w upale, miasto zaczyna śmierdzieć..
Czasem sobie wyobrażam miasto jak wielkiego, starego, kudłatego potwora, leżącego na środku asfaltowej, rozgrzanej drogi, ze słońcem bezlitośnie padającym na jego strudzone ciało a nigdzie nie ma ani kawałeczka cienia i nawet wiatr omija skrzętnie to miejsce. Potwór leży i dyszy, ślina cieknie mu z paszczy, coraz bardziej gęsta.. Jest stary, chory, zmęczony życiem, nie pachnie najlepiej i nie ma już sił żeby iść dalej, żeby coś zmienić i choćby schować sie przed żarem. Tylko rozpłaszcza się coraz bardziej, za chwilę stopi się jak masło i zostanie kałużą, aż wyparuje cuchnącą chmurą. A my, jak insekty w jego sierści, razem z nim. Prosto do nieba..
tak, myślę sobie, że to dość paskudna wizja, ale cóż ja biedna sierotka pocznę, że tylko to mi się jawi w przegrzanym mózgu?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Co to będzie, jak potwór wstanie i się otrzepie ;-). Albo zacznie się iskać ;-DD
OdpowiedzUsuńTo z tego upału, takie wizje;)
OdpowiedzUsuńto ze mna jest jednak lepiej;)
OdpowiedzUsuńNo no jaka wizja :D
OdpowiedzUsuńJa takich wizji nie mam na szczęście...może dlatego że nie muszę wychodzić na tę miejską patelnię
OdpowiedzUsuńohohoho! jakie to... postapokaliptyczne! lubię upał, ale jak sobie teraz tak o tym myślę, to zaczynam się bać:)
OdpowiedzUsuńEee, w średniowieczu to dopiero musiało śmierdzieć ;)
OdpowiedzUsuńcamille..az tak daleko moja wizja nie sięga!
OdpowiedzUsuńno BA! zapraszam!
OdpowiedzUsuńTo bardzo dobra wizja. W sensie artystycznym, bo poza tym, to życzę Ci wiosennej rześkości :-)
OdpowiedzUsuń