16 czerwca 2010

codzienność na tratwach



Rozmowa z moją rodzicielką
Wczorajszy wieczór był bardzo dołujący, chociaż nic tego nie zapowiadało. Nawet miałam wenę, obrobiłam serię zdjęć z Dni Morza, potem miałam się zabrać za serie fantastycznych murali, kiedy nagle.. kiedy WTEM! opadło mnie zniechęcenie do tego wszystkiego. Więc murale i szablony poczekają na inne czasy, ja zajęłam się stawianiem pasjansa. Dyskusje z moją mam, były dziwnie surrealistyczny, jakbyśmy gadały na innych poziomach, a poziomy były dziwnie ruchome, raz ja wyżej, raz moja matka, jak na huśtawce, nasze słowa mijały sie w powietrzu, czasem zdania wpadały na siebie lub przecinały. Nawet mam w oczach taki obrazek: dwie duże tafle, czegoś czarnego, poziome platformy, poruszają sie w górę i w dół czasem chwieją, jak kra na rzece, na każdej platformie sylwetka człowieczka, człowieczki coś mówią (wypuszczają w eter literki) i różne cuda sie z tymi literkami dzieją.. Mimo to kilka rzeczy udało nam sie ustalić, między innymi konieczność zakupu schabu i śliwek suszonych.
Radujmy się!
A potem to już miałam swoją prywatną schizę. W ramach odreagowania, obejrzałam odcinek serialu Finger, który mnie zdołował zbrodniczymi zbrodniarzami, a potem dwa odcinki Private Practise gdzie wszyscy chorowali, umierali i ogólnie byli bardzo smutni i płakali. Na szczęście tą złą passę przerwał MS, który zatelefonował i jakoś mnie postawił na nogi oraz kolejny rozdział niezawodnego Pratchetta; w Świecie Finansjery. W nocy spałam spokojnie i nie dręczyły mnie żadne koszmary. Poranek okazał się zwykłym pogodnym porankiem. Ogólnie świat jest, działa nadal. To pocieszające, czyż nie?
Tylko czemu boli mnie głowa tudzież gardło? Czyżby opanowali mnie obcy?????
Nic to. udało mi się zarejestrować u pierwszego kontaktu. Na piątek. Może wyzdrowieję do tego czasu?
Jestem dumna jak paw z tego obrazka. W końcu to nie byle co, namalować obrazek w Paincie toporną myszą!!!

9 komentarzy:

  1. a ja widziałam poprzedni rysunek :))

    OdpowiedzUsuń
  2. i zdrowiej kochana bo antybiot może Cię powalić jak mnie :) na szczęście żywioł opanowany!! Miłego popołudnia..

    OdpowiedzUsuń
  3. Obraz spoko! :))
    Trzymam kciuki co by pierwszy kontakt dobrze zdiagnozował i wypisał co trzeba :))
    buźki :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozmowy matka-córka wyglądają zwykle nierealistycznie z obu stron :)
    Potwierdzam jako matka. :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Czyli kontaktujesz się, ogólnie rzecz biorąc i jak widać jesteś efektywna. Twórczość radosna :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Przyszło mi kiedyś odmalowywać logo za pomocą myszy - kosmiczne doświadczenie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak wytężyć wyobraźnię, to nieźle wyglądacie w tych swoich pogaduszkach. Rysunki wprawną już chyba ręką robione, bo nad wyraz przejrzyste, gratuluję!

    OdpowiedzUsuń
  8. :))))
    Obrazek świetny:)

    OdpowiedzUsuń
  9. :-))
    Pchełka poprzedni tez był fajny bo okropnie nieporadny i przez ta nieporadnoość jakiś milutki. Moze zacznęco nieco rysować,alejuz nie w pancie,bodośc toporne to narzędzie. Choroba nie chce sie skonkretyzować,ale nic to; ma czas.A pogaduszki..czasem na luzie, ale często niestety platformy wybraźnie sie mijają i szybują w innych wymiarach..taki lajf.

    OdpowiedzUsuń