29 marca 2010

Takie tam dziwne tematy

*Muzyka. Trudno opisać, powiedzieć, czym jest dla mnie muzyka. Ona po prostu jest, jak powietrze, woda, światło, na codzień sie tego nie zauważa. Dopiero jak człowiek poczuje pragnienie. Tak jest ze mną i muzyką. Przychodzą takie dni lub noce, jak mi coś zaczyna w „duszy grać”. Może raczej w głowie. Pojawia się melodia i zmusza mnie do sięgnięcia do płyty i słuchania. A to proste nie jest. Nie potrafię słuchać muzyki w tle. Przy pracy, na spacerze, przy pisaniu, rysowaniu.. przy obrabianiu zdjęć. Kiedy słucham muzyki nie widzę, co sie dzieje koło mnie, jakbym miała zamknięte oczy. Więc najlepiej w nocy. Nie słyszę dźwięków otoczenia, (dlatego nie słucham poza domem), nie myślę o niczym konkretnym. Pozwalam dźwiękom zalewać mnie, ogłuszać, stopować myśli. Widzę czasem jakieś obrazy, sceny jak ze snu. A kiedy słyszę coś bardzo dla mnie pięknego, często chce mi sie płakać. Czy to normalne? Zapytałam oto kiedyś mojego znajomego melomana, człowieka o „dużej wiedzy muzycznej”. Tak, to normalne, odpowiedział. No dobrze, ale ja nie znam nikogo, kto by płakał przy muzyce. Ja tez nie znam, odpowiedział po dłuższej chwili. Więc chyba jednak nie całkiem normalne.. Musze te powiedzieć, że nie jestem ambitnym słuchaczem, nie jestem znawca muzyki poważnej, słucham sobie różnych rzeczy i różne rzeczy mnie zachwycają, a wcale nie musi to być ambitne dzieło wysokiej klasy. Ostatnio, Msza Kreolska. Co będzie następne? Trudno mi powiedzieć. Może zespół Kroke? Może wrócę po raz któryś do Cohen’a? Doprawdy czas pokaże..
A teraz coś mniej uduchowionego:
*Mam szajbę na punkcie butów. Przyznaje sie bez bicia, a co.. Przymierzałam sie do takich jednych w eccolandzie, ale za astronomiczną cenę miałabym ładne a cholernie niewygodne buty na stopach. Błąd eccolandu największy-nie ma odpowiednich numerów na moja nóżkę, a moja nóżka ma tzw. połówkę. I tu cały problem. Ponieważ już miałam „chcicę” na nowe butki, to wypatrzyłam sobie czółenka za złotych 60 PLN i nabyłam. Ładne, wygodne, numer pasujący, choć tam pisze, że 39; a ja mam 36, 5 w porywach 37, hmmm, nie wiem jak długo w nich pochodzę, ale na jeden sezon w sam raz. Przyznam, wolałabym mieć buty dobre, z odpowiednich materiałów, ale jak widać nie pasuje z moimi stopami do producentów firmowych butów. A jak już mam te czółenka, to zrobiło się zimno a ja jestem mocno zaziębiona, więc wskoczyłam znowu w botki przejściowe. Czekamy na kolejne ciepłe dni.
Takie to dziwne tematy kołaczą mi w głowie, ogarniętej inwazją obcych katarowców.

12 komentarzy:

  1. jeśli chodzi o muzyke to był czas ze wszędzie,w autobusie tramwaju czy idąc słuchałam sobie mp3, a teraz nie moge gdyż własnie muzyka tak na mnie działa że zapominam się gdzie jestem, zupełnie trace kontakt z rzeczywistoscią jak sie zasłucham dlatego najchętniej słucham w domu:) co do butów to rozmiar zatrzymał mi sie na 37 bardzo mnie więc podbudowało to co napisałas że mając 36 kupiłas rozmiar 39, bo wynikałoby że też mam od jakiegos czasu problem z trafieniem odpowiedniego numeru a nie że w wieku26 lat urosła mi stopa do rozmiaru 39:)pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. coś mi mówi, że po dokoniu zakupu jest Ci już lepiej ;-)
    pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie znosze pracowac z muzyka, ale jako ze w pomieszczeniu jest ok. 50 osob, to czasem musze sie wylaczyc.
    Polecam muzyke dworska np. Johna Dowlanda i madrygaly elzbietanskie.
    Jestem w stanie pracowac tez przy choralach gregorianskich - taka muzyka jakos mi sie slizga po powierzchni mozgu, izolujac od kolegow

    Co do butow - jedna raciczke mam dlugosci 24,5, a druga - 25,5.
    Czolenka w zwiazku z tym odpadaja, bo albo na lewa noge beda za ciasne, albo z drugiej spadna.
    Co gorsze, chlop uwaza, ze buty maja byc wygodne, wiec ile razy zaloze cos na obcasie, to wysluchuje kazan a nie zachwytow ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. e tam,chłopem sie przejmować! ja ubieram sie dla siebie i muszę sie sobie podobać:-)))

    OdpowiedzUsuń
  5. Muzyka jest dla mnie wytchnieniem, lubię słuchać Cohen'a, kiedy chcę się wyciszyć, ale tylko w domu w samotności. Jak chodzi o buty, to nie mam większego problemu - kupuję tylko wygodne, miękkie, bez obcasików i najlepiej na grubszej podeszwie. Zawsze udaje mi się dostać w modnym fasonie w sklepach Deichmann.Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  6. mam zakaz słuchania muzyki na ulicy , ze względu na bezpieczeństwo
    zapominam gdzie jestem, a w sklepie zapominam co mam kupić
    często jestem wzruszona do łez, to jest normalne dla mnie
    słucham aktualnie Chóru Gregorian
    stopy w normie ,( numer też z połówką ) pięty niesłychanie wrażliwe i w nowym obuwiu zawsze otarte do krwi
    bądź pozdrowiona i uleczona :)

    OdpowiedzUsuń
  7. widzę, że muzyka + buty doskonale współgrają ze sobą! ;-)

    OdpowiedzUsuń
  8. aha, gdzie znaleźć chorały gregoriańskie?

    OdpowiedzUsuń
  9. :))) mam szajbę na punkcie muzyki i kobiecych butów, naprawdę:))))

    OdpowiedzUsuń
  10. Ecco ma teraz śliczne "trampki" kolorowe... zielone mi się bardzo podobają... ale boję się ceny sprawdzać :P

    OdpowiedzUsuń
  11. no ceny w ecco sa zaporowe, nawet ze zniżką..ale tez chodzi się dobrych kilka lat w tych butach.

    OdpowiedzUsuń
  12. W PL miałam problemy z rozmiarem 35. Zwykle był dostępny w wypasionych sklepach w odpowiednich / z tym, że nie dla mnie cenach /:(

    OdpowiedzUsuń