22 stycznia 2010

takie tam


Potrzebuję czegoś. jakiegoś bodźca, bo od kilku dni mam wrażenie, jakbym pływała w ciepłej zupie a nie w rzeczywistości. I mimo niskiej temperatury na polu (tak, na polu, w końcu tak sie u nas mówi!) jest mi ciepło. Nie marznę. To dziwne, czyż nie? myślę sobie patrząc na zakutanych ludzi. Tylko w domu, wieczorem, czuję jak zimno kąsa mnie w stopy. Więc zakładam wielkie i puchate skarpetopapućki kupione od górali i po chwili czuję miłe ciepełko na stopach. Więc znowu jest dobrze.. a w pracy, no cóż. Się porobiło. Koleżanka złożyła wypowiedzenie. Kolejna szuka pracy. Atmosfera w firmie nienajlepsza. Ludzie milczący, bo nie wiadomo komu można zaufać i na jak długo? Zagłębiam się w swoją robotę, nie mam ochoty spotykać się z kimkolwiek, skoro wiem, że ktoś kogoś bez wahania oczerni, że zmiesza kogoś z błotem, aby odwrócić uwagę od siebie. Lepiej już się odizolować. Zapominam o tym miejscu, jak tylko wyjdę.
Chciałabym się odchudzić, ale mój organizm perfidnie odmawia. Musiałabym chyba zupełnie zrezygnować z jedzenia, żeby wyszczupleć. Wiem co mi pomaga: stres i jeszcze raz stres. Nieprzespane noce. strach. I jak na złość, w nocach śpię, stresy nawet jak są to daje sobie z nimi radę, strachy minęły, tęsknotę najtrudniej okiełznać, ale też juz to potrafię. Więc z chudnięcia nici.
Zima nie sprzyja mojej aktywności, mam mentalność niedźwiedzia, najchętniej przespałabym te ciemne dni. Bardzo chce sie do czegoś zmusić, coś konkretnego zrobić, coś 1 lutego popołudniu, ale jak to zrobić, skoro tak trudno mi się wychodzi z domu o tej porze? Ciemność za oknem zamyka przede mną bramy. Potrzebuję światła, światła które szło by koło mnie (płynęło, unosiło się, whatever, tak wiem za dużo ostatnio SF i fantazy). Trzymajcie kciuki za 1 lutego. Za mobilizację.

3 komentarze:

  1. piszesz , że czujesz się tak jakbyś pływała w ciepłej zupie, to skojarzyło mi się z muchą i restauracją :) pośniegowa słona zupa i my w niej brodzimy :) też nie odczuwam tak zimna, to pewnie dlatego, że nie ma silnego wiatru. mam ciepłe skarpety i nowy kaloryfer na 3/4 ściany. może wkrótce ogłoszę bankructwo- rachunek za gaz będzie bardziej słony od wyżej wspomnianej zupy. kiedy jestem szczęśliwa i zakochana wtedy najbardziej chudnę. stres zajadam i tyję.
    wydawałoby się, że miejsce twojej pracy to nuda i oaza spokoju, a tu jak wszędzie ludzie i ludziska.
    nie wiem co będzie 1 lutego i za co mam trzymać kciuki ?

    OdpowiedzUsuń
  2. Już bliżej niż dalej. Do wiosny:)))
    A jeśli tylko stres na ciebie działa, to lepiej się nie odchudzaj:)...

    OdpowiedzUsuń
  3. Piekna fotka oddajaca trafnie tresc twoich slow! U nas 15 stopni mrozu i piekne slonce i blekit nieba! Zaraz ubiore sie, zapakuje do plecaka oba moje aparaty oraz rekawiczki z obcietymi koncowkami palcow i wyruszam na foto lowy na miasto. Rano przyszedl mi pomysl na temat do spaceujacpowarszawie i chce go sprobowac zrealizowac mimo spodziewanych problemow logistycznych, bo musze odwiedzic 13 roznych miejsc w miescie na roznych jego koncach.Ale sprobowac mozna, raz sie zyje!Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń