20 sierpnia 2009

w pracy

Miałam szczery zamiar popracować, ale nawiedziła mnie koleżanka. Lubię ją. Przyszła ze swoją herbatka w swoim garnuszku żeby pogadać. No i widzę że w jej oczach coś się podejrzanie szkli, a głos jakoś zdradziecko się łamie, co było robić.. zostawiłam pracę, niech ją cholera i pozwoliłam koleżance mówić. A moją nagroda było jej stwierdzenie na koniec: wiesz że mi pomogłaś? Tylko jej wysłuchałam. Czasem wystarczy. Tylko tyle, a czasem, aż tyle.

4 komentarze:

  1. Pięknie...:) ja też zarzuciłam dziś pracę na poczet spotkania z dawno nie widzianą znajomą.Wynikła międzyczasie sytuacja,w której miałam okazję jej pomóc...było stresująco, nie wykonałam planu pracy,ale czuję że tak miało być i dzień jest spełniony...Pozdrawiam El!

    OdpowiedzUsuń
  2. AŻ tyle! :)
    Czasem trzeba się po prostu wygadać, czasem wypłakać, a czasem wręcz wykrzyczeć swoje frustracje. Jeśli nie ma się nikogo od kogo można to odbić, to wszystko się kumuluje i jest bardzo ciężko. Ale znalezienie kogoś kto potrafi słuchać tak po prostu i nie oceniać graniczy z cudem.

    Dziś ludzie w większości tylko chcą mówić o sobie, wartościują, oceniają, porównują do siebie (znów o sobie), chcą być w centrum uwagi. A często trzeba po prostu siedzieć cicho i słuchać :), albo nawet razem pomilczeć.
    Pozdrawiam! :))

    OdpowiedzUsuń
  3. podobno umiem słuchać. W każdym razie słucham tego co mi mówią. Ale kiedy ja chce mówić, to nagle sie okazuje, że nie mam do kogo. Dobrze, ze są blogi:-)

    OdpowiedzUsuń