4 sierpnia 2009

nocne mary

Od wczoraj migrena, pewnie w związku ze zmianą pogody. Nie pomagają proszki, ani kawa. Kolejna noc minęła pod znakiem koszmarów. Budziłam się, wstawałam, szłam sie przejść na balkon i z powrotem, smsowałam do młodego, on odpisywał, spałam dalej i jawił się kolejny koszmar. W jednym popełniłam samobójstwo, skacząc z bardzo wysokiego piętra. Pamiętam uczucie które mnie zmusiło do tego. Byłam matką wielodzietnej rodziny, mieszkałam w jakimś koszmarnym slumsowym domiszczu, mój mąż mnie olał i poszedł balować z jakimiś młodymi laskami, moja matka bez przerwy zrzędziła, moje dzieci sie darły, dzieci sąsiadów weszły przemyślnym sposobem przez okno i ograbiły mnie ze wszystkiego, ich rodzice się śmiali. No więc.. wzięłam i skoczyłam. Nic innego nie mogłam zrobić. Innych snów nie pamiętam, ale pamiętam to uczucie zaszczucia i beznadziei i brak rozwiązania. Co moja nadobna podświadomość chce mi powiedzieć?
A mój wyjazd w góry, o którym myślę na jawie, stoi pod coraz większym znakiem zapytania. ???? ( to są te znaki).

2 komentarze:

  1. jak mam prowadzić z Tobą rozmowę?
    brak chęci z twojej strony :)
    nie wiedziałam, że masz męża , dpiero z innego blogasa dowiedziałam się, że jest Ślązakiem :)
    jak domyślam się dopniesz swego i będziesz w górach :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja myslę, ze rozmowy to lepiej przez maile. Mąż, troje dzieci, 5 wnucząt, matak, teścowa, ciotki, wujkowie już odeszli,babci, dizadka nie znałam, ciotka co jest mlodsza ode mnie, kilku kochanków..kot, pies, kanarek, dwa konie..wszystko co chcesz..poza tymja o Tobie tez nic nie wiem..

    OdpowiedzUsuń