30 czerwca 2009

upalnie

drzewko szczęścia na przetrwanie..
Ciężkie czasy nastały. Roztapiam się w upałach jak kostka masła. Nie lubię siebie w tym stanie, mam wrażenie że jest mnie dwa razy więcej niż zwykle. Każde ubranie drażni i przeszkadza. Biały żar leje się z nieba i wciska w każdą szczelinę. Tramwajowe story, to podróż po kręgach piekieł w rozpalonej puszce pełnej umęczonych ludzi. Płyta rynku z białego kamienia pali w stopy a blask razi w oczy. Niebo jest bezlitosne, żadnych pięknych chmur i obłoczków. Miasto śmierdzi. Ciężko dyszy rozciągnięte na powierzchni globu, żar paruje z ulic, placów i kamiennego Miasta. Ludzie chodzą powolnym krokiem, dostojnie, z kolorowymi, plastykowymi butelkami i złudzeniem chłodu w dłoniach.
Miasto śmierdzi.
Zjadłam lody, wypiłam wodę pt. Żywiec (jedyna woda z lodówki). Żywiec kojarzy mi się zawsze z MS, który spija go litrami. Ja nie, bo dla mnie za kwaśny, ale dziś jest po prosu zimniejszy niż inne wody. A teraz mocna kawa i przez jakiś czas osiągnę komfort. Pomijając ten smród ciągnący od okien. Śmietniki chyba wychodzą na ulicę i podwórka..
*
Pomijając upał.
W niedzielę byłam na otwarciu wystawy w Starej Synagodze. Zrobiłam trochę zdjęć. Organizatorzy błagali mnie o szybkie pokazanie, o umieszczenie na stronie firmowej. Wysłałam od razu, choć wcale nie chciało mi sie ich obrabiać, miałam przecież takie ładne chmury :-)
No i co? i nic, nawet potwierdzenia maila nie dostałam. A dzisiaj skoro świt, koleżanka mi mówi, ze zwracali się do niej, czy mogą te zdjęcia dać jakiemuś sponsorowi, co wino zafundował na otwarcie.. no czy ci ludzie, nie mają pojęcia o prawach autorskich? ba o zwykłych prawach? takich, jak czyjaś własność? Ręce i nogi opadają, nawet biust, co był już oklapł od upału. No i czas sobie płynie, więc może dam choć kilka zdjęć na bloga.
Bym sobie zmieniła awatar, ale nie mam pomysłu, póki co..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz