20 marca 2009

codzienność

Pogoda wybitnie marcowa, ostatnio pada śnieg. Opady są intensywne i w połączeniu z ostrym wiatrem, tworzą malownicze zamiecie i zawieje. Trwa to jakieś 15 minut, poczym jest cisza, jak w oku cyklonu, a czasem zaświeci słońce. Cos się dzieje z ciśnieniem i daje mi sie we znaki. Wzmożona bolesność stawów i dno. Syf i mogiła.
Na pocieszenie nabyłam wreszcie sensowny plecaczek. Za kupę kasy, nawet przed sobą nie przyznam się za ile.
w pracy:
Użyję tagu z blipa: #corpo: absurdy życia. Kadrowa chodząca po oddziałach i sprawdzająca listę obecności. Na pozór normalne zdarzenie. Ale sprawdzanie nie takie proste: kadrowa fotografuje listę swoim komórczakiem i potem przekazuje fotografie dyrektorowi. Sprawdzanie do potęgi. Derekcja nie ufa swoim pracownikom.
Z innej beczki:
Api czuje się dobrze, Amiś również. Kochane dziecko dało pospać mamie przez całą noc. Dzisiaj będzie pierwsze karmienie. Zobaczymy jak im pójdzie. Prywatna klinika ma swoje wielkie zalety. Może nie jest to standard z amerykańskich filmów, ale niebo i ziemia w porównaniu z państwowym szpitalem. Stosunek personelu do rodziców, całe otoczenie. Cieszę się z tego. Ojciec dostał dzieciuka w ręce i trzymał go na kolanach. Było to niesamowite przeżycie dla niego. Trzeba go było widzieć kiedy opowiadał o tym. Wzruszony, oczy błyszczące...
Poświęcam dużo czasu Api. Przez 9 miesięcy ona była najważniejsza, więc nie może teraz od razu być na drugim planie. Stopniowo do tego dojdzie. ;-).
No. tyle z newsów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz