8 grudnia 2008

migawki


*Od kilku tygodniu obracam w myślach słowo „apologize”. apolodżiajze. Czasem wypowiadam go na głos, smakuje na końcu języka. Jest wilgotne, miękkie, lekko korzenne. Nie ma znaczenia jego treść. Nie ważne co oznacza po polsku, liczy się sam dźwięk. Zastanawiałam się nawet nad zrobieniem kolejnej skrzynki mailowej, albo nicka na jakimś blogu..
* Mam popełniła piękne piernikowe domki. Moim marzeniem było/jest mieć taki domek. Przez wiele lat zmieniał swoje formy, miejsca zapuszczenia korzeni. Teraz wiem, że już nigdy nie będę miała domku, skoncentrowałam się więc na domku moich marzeń. Tutaj mogę sobie pozwolić na bujną wyobraźnię. Wyobraźmy sobie polanę, kawałek łąki tuż pod lasem, las jest piękny, sosnowo świerkowy, łąka jak to łąka w górach, pachnąca ziołami, z krzakami jeżyn pod lasem, wzdłuż ścieżki. Pod lasem stoi sobie dom z drewnianych bali, z gankiem i oknami patrzącymi na daleką Babią Górę. Tak, w moich myślach jest konkretna łąka. Wspomnienia z czasów szczęśliwości. Z mojego drugiego życia (bo ja mam teraz czwarte życie, ale to inny temat). Może znajdę zdjęcie. Nie jest to zdjęcie z widokiem na Babią, ale moja łąka jest niedaleko, między drzewami, po lewej stronie.
Domek pachnie drewnem, las pachnie lasem, łąka pachnie wszystkim. W marzeniach mam oczywiście mnóstwo kasy, więc dom jest wyposażony we wszystkie konieczne i piękne rzeczy. Mam więc piękną łazienkę bynajmniej nie drewnianą, nowoczesną kuchnię co sama wszystko robi, pokój z kominkiem, sypialnię, pokój komputerowy, małe kino, wspaniała bibliotekę. O Internecie i zasięgu komórkowym nawet nie wspominam. No i mam helikopter, a co..
A teraz bym tylko chciała piernikowy domeczek od mam…
@----;----

1 komentarz: