9 września 2008

poniedziałkowo

Psy i miły pan ukryli się za krzewami
Sarenka na skraju lasu (lepszy aparat potrzebny od zaraz!)
Resztki wieży
Ładne miejsce. Nawet nie ścieżka mnie tam zaprowadziła, tylko jakiś impuls, który zasugerował: a może byśmy zobaczyli, co jest za tą górką?? no i zobaczyliśmy; ładne miejsce :-)
*
No cóż. Wczorajszy dzień mogę przyjąć za udany, przynajmniej jego większą część. W większej części byłam na wycieczce i udało mi się dojść tam gdzie chciałam a nawet więcej. Chyba w nagrodę doznałam spotkania III stopnia w lesie z parą ślicznych sarenek, widziałam wiewiórkę, pogadałam chwilę z przemiłym starszym panem i jego dwoma wielkimi psami i wreszcie dotarłam, obejrzałam i sfotografowałam wieżę Quistorpa, a raczej to co z niej zostało.Pogoda była piękna, słońce i wiaterek, malownicze chmury. No i las, las jak marzenie..Powiem, byłam prawie szczęśliwa w tym lesie, jednak coraz bardziej przeszkadzał mi fakt, że mogę sobie pogadać ze sobą albo z drzewami. Nie powiem żebym miała coś przeciwko, w końcu to miło pogadać z kimś inteligentnym (jak mawiał mój znajomy) oraz pilnie słuchającym (to o drzewach). Ale jednak brakuje mi tej drugiej osoby, z którą mogałabym sie podzielić, chociaż radością z tej wybranej kuszącej słońcem i cieniami ścieżki, która zaprowadziła mnie w takie ładne miejsce..No trudno. Ładny las, ładna droga, piękny zapach lasu..(czemuż nie można utrwalić zapachu na fotografiach?).
Wieczór był mniej piękny. MS przyszedł późno, wściekły i zmęczony, moja psyche nie poprawiła sie od tego. Trochę się rozkleiłam po 3 piwie i to było niepotrzebne, bo naruszyło moją kruchą dotychczasowową równowagę. Nie chcę znowu wpadać w depresyjne nastroje, a jakoś zbliżają się do mnie niebezpiecznie szybko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz