4 sierpnia 2008

refleksje od poniedziałku

Pisanie bloga to coś w rodzaju pamiętnika. Coś w rodzaju, bo inaczej sie pisze kiedy choć jedna, dwie osoby czytają, a inaczej kiedy wiadomo, że nikt.
W pierwszym wypadku nie pisze się wszystkiego, (przynajmniej ja, nie obnażam aż tak mojej duszy), człowiek stara się pisać gramatycznie, poprawnie, poprawia ogonki, czasem błyśnie humorem, czasem zagra sentymentalnie, czasem pieprzy trzy po trzy.
W drugim przypadku, to pisanie przypomina listy pisane do samej siebie, nie wysyłane nigdy, listy przeważnie o rzeczach złych, pretensjach, strachach i demonach. Coś mnie zbiera, żeby napisać do siebie taki list.
Nie ma w tym pisaniu radości, bo radością można się dzielić więc prościej napisać do tych dwóch osób czytających. Może też im będzie miło. O demonach z ciemnych nocy, nie trzeba mówić znajomym.

Dzisiaj kiedy sobie szłam do pracy, popatrzyłam sobie fotograficznie na ulicę, którą szłam już ileś tysięcy razy(kiedyś to nawet obliczałam!) i zobaczyłam dwie rzeczy które można by sfotografować i opatrzyć fajnym komentarzem. Przez moment żałowałam, że nie mam aparatu przy sobie, ale potem pomyślałam sobie, że właściwie po co to komu i poszłam dalej.

Coś mnie od wczoraj bierze na takie refleksje i niechęć mam do robienia czegokolwiek. Mam nadzieję, że to tylko przejściowe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz