jeszcze półtora dnia do urlopu.Dzisiejszy dzień w zasadzie niewesoły, bo był pogrzeb. Osoby może niezaprzyjaźnionej, ale znanej od lat. Pogrzeb w taki piękny, słoneczny dzień jest czymś niepoważnym i niestosownym. W kaplicy panował chłód, lekki półmrok. Oczy tradycyjnie, z nawyku, od kiedyż to wyrobiły sobie taki nawyk? powędrowały na drewniany stół, gdzie zazwyczaj spoczywa nasz drogi zmarły, w gustownym opakowaniu. Ale dziś stół był nieprzyzwoicie nagi . A na krańcu stała sobie skromna urenka. Zaskoczony wzrok, dopiero po dłuższej chwili zauważył urenkę, a mózg co nieco spłoszony i gubiący sie w hipotezach, odetchnął z ulgą i skonfundowany nieco, tłumaczył oczom, że przecieżnie wiedział, że to pierwsza kremacja, że cos nie tak z tradycją..Ale potem już było tradycyjnie i nasza droga zmarła spoczęła w grobowcu rodzinnym pod drzewami, pewnie przycupnęła gdzieś w kąciku..
A ja potem poszłam odwiedzić moją rodzinęw ich kwaterach, mojego ojca, który patrzył obojętnie i ponad mną gdzieś w dal, wiecznie młody... (nie, nie to nie był mój pomysł, z tym zdjęciem, to macocha, chciała go takiego zapamiętać, a nie takiego jak był już chory, na wpół oszalały,bo rak, bo przerzuty do mózgu). Posiedziałąm chwilę i opowiedziałam mojemu tacie ze zdjęcia, co nowego w naszej rodzinie, jakby go to kiedykolwiek obchodziło. Poszłam też do moich krzesnych rodziców i tam posiedziałam dłużej, siedząc na chłodnej płycie grobowca (a może nie wypada?) i opowiadając im co i jak nowego, mówiłam do tablicy gdzie były wypisane ich nazwiska i imiona i daty, bo gdzie niby miałam mówić?
A potem posłałam sms do młodego i do MS, żeby zobaczyli ja kto działa, bo przecież nigdy nie słyszeli wcześniej o komórkach.
Nie wiem czemu, ale jakoś to było wtedy dla mnie normalne. Oswajanie śmierci.. tak jak Romowie to robią.
A MS mi napisał, że dalej nie wie co z urlopem, i miałam dziwne wrażenie, jakby wolał żebym nie przyjeżdżała, ale co mi tam, bilet kupiony, ja na pół spakowana, chcę jechać, więc niech się nie wygłupia, czyż nie?
28 sierpnia 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz