28 sierpnia 2008

płynie wartki strumień myśli

jeszcze półtora dnia do urlopu.Dzisiejszy dzień w zasadzie niewesoły, bo był pogrzeb. Osoby może niezaprzyjaźnionej, ale znanej od lat. Pogrzeb w taki piękny, słoneczny dzień jest czymś niepoważnym i niestosownym. W kaplicy panował chłód, lekki półmrok. Oczy tradycyjnie, z nawyku, od kiedyż to wyrobiły sobie taki nawyk? powędrowały na drewniany stół, gdzie zazwyczaj spoczywa nasz drogi zmarły, w gustownym opakowaniu. Ale dziś stół był nieprzyzwoicie nagi . A na krańcu stała sobie skromna urenka. Zaskoczony wzrok, dopiero po dłuższej chwili zauważył urenkę, a mózg co nieco spłoszony i gubiący sie w hipotezach, odetchnął z ulgą i skonfundowany nieco, tłumaczył oczom, że przecieżnie wiedział, że to pierwsza kremacja, że cos nie tak z tradycją..Ale potem już było tradycyjnie i nasza droga zmarła spoczęła w grobowcu rodzinnym pod drzewami, pewnie przycupnęła gdzieś w kąciku..
A ja potem poszłam odwiedzić moją rodzinęw ich kwaterach, mojego ojca, który patrzył obojętnie i ponad mną gdzieś w dal, wiecznie młody... (nie, nie to nie był mój pomysł, z tym zdjęciem, to macocha, chciała go takiego zapamiętać, a nie takiego jak był już chory, na wpół oszalały,bo rak, bo przerzuty do mózgu). Posiedziałąm chwilę i opowiedziałam mojemu tacie ze zdjęcia, co nowego w naszej rodzinie, jakby go to kiedykolwiek obchodziło. Poszłam też do moich krzesnych rodziców i tam posiedziałam dłużej, siedząc na chłodnej płycie grobowca (a może nie wypada?) i opowiadając im co i jak nowego, mówiłam do tablicy gdzie były wypisane ich nazwiska i imiona i daty, bo gdzie niby miałam mówić?
A potem posłałam sms do młodego i do MS, żeby zobaczyli ja kto działa, bo przecież nigdy nie słyszeli wcześniej o komórkach.
Nie wiem czemu, ale jakoś to było wtedy dla mnie normalne. Oswajanie śmierci.. tak jak Romowie to robią.
A MS mi napisał, że dalej nie wie co z urlopem, i miałam dziwne wrażenie, jakby wolał żebym nie przyjeżdżała, ale co mi tam, bilet kupiony, ja na pół spakowana, chcę jechać, więc niech się nie wygłupia, czyż nie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz