20 lipca 2008

come back


wróciłam. Podróż była spokojna, spałam sobie, a w Poznaniu obudziła mnie burza, deszcz, huk piorunów i światło błyskawic. Spojrzałam przez okno i spałam dalej :-)
Miasto moje rodzinne powitało mnie dusznym klimatem, i brudem. Od razu rzuciły mi się w oczy liczne śmieci na chodnikach śródmieścia, na moim osiedlu i w moim mieszkaniu, niestety (worek ze smieciami całkiem niewyniesiony..).
Wypiłam tedy herbatkę tudzież kawę ku pokrzepieniu i zaliczyłam bliskie spotkanie z odkurzaczem. Taki lajf.
Potem obejrzałam swoje zdjęcia i stwierdziłam, że nie są takie złe, jak myślałam.
A jutro do pracy. Dziwne mi się to wydaje. Na razie jestem w takim nie całkiem przytomnym widzie, ale jutro dopadnie mnie codzienność. Tramwaje, pokój służbowy, służbowy komputer..ech żizń ty sobacza..a jeszcze tak niedawno MS przytulał mnie w samym środku pięknego lasu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz