23 października 2012

no i widzicie jak to jest? w necie wszystko jest ok. mogę wszystko napisać, co boli i co nie boli, wyrazić nadzieje na przyszłość, zawsze ktoś życzliwy coś odpowie, dopowie, podeprze lub zbeszta ( w celu podparcia, oczywiście)
a w realu? ciężko. nawet z lubianymi, znanymi od lat ludźmi, coś sznuruje usta, spina gardło, słowa nie przechodzą, więzną, zostaje poczucie niemocy, wybrakowania, takie dziecko gorszego Boga..bywają dni, że nawet jak chce, coś powstrzymuje mnie przed bezpośrednim kontaktem, bo przecież kim ja teraz jestem?
No dobrze dosyc tego. Jest jak jest. raz gorzej, raz lepiej, taki lajf.
dobrze że świat jest taki kolorowy, jak moje szale i szaliki..
;-)

2 komentarze:

  1. to prawda, ja też do wielu rzeczy łatwiej się przyznaję tutaj, niż w realu...

    tak czy owak nawet jeśli nas nie widzisz, to przecież jesteśmy :) bezpośredni kontakt to tylko jedna z form obecności.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nawet jak szarzejesz, coś ściąga cię w dół, (bo do tego każdy ma prawo, do gorszych dni) to w sumie odbieram Cię jako bardzo kolorową osobę, jak te Twoje szaliki:))
    pozdrawiam sobotnio

    OdpowiedzUsuń