25 lipca 2012
Stara Synagoga
Bożnica Tempel
Intensywnie. Wizyta mojej drogiej przyjaciółki z północy to wspólne łażenie znanymi do bólu ulicami i odkrywanie ich na nowo. Już odkryłam że chodzenie po mieście powolne, bez pośpiechu, ot tak dla przyjemności i zabicia czasu owocuje odkrywaniem nieznanych dotąd szczegółów. A co dopiero jeśli można się z tym podzielić z kimś bliskim?
Stare miasto w dzień pierwszy, lody doskonałe w w Ukraińskich smakach na kanoniczej, spacer Drogą Królewską i "obiad" w KFC na Floriańskiej (wedle życzenia młodzieży). I obowiązkowy Kazimierz w dzień drugi. Kazimierz typu Cepelia i tłumy turystów, ale: Zwiedzanie Starej Synagogi, ale obiad w Szynku pod bóżnica Tempel. Doskonałe pierożki z mięsem z farszem jaki robi moja mama i niemniej doskonałe zimne w oszronionej szklance piwo orkiszowe. Już dawno nie czułam się tak dobrze, tak normalnie, nie myśląc o swoich problemach, nie zastanawiając ..ot zwykły, zdrowy człowiek.
Co przyniesie dzień dzisiejszy? zobaczymy:)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Oj dobrze tak się wyluzować...:-)
OdpowiedzUsuńAch znow mi przypomnialas miejsca, ktore odwiedzilam bedac w Krakowie ostatni raz. Tylko obiad (przepyszny) jedlismy w Ariel:)
OdpowiedzUsuńFajnie jest mieć chociaż raz na tydzień taki spacer, zgadzam się.. wiele tajemnic miasta do odkrycia ;)
OdpowiedzUsuń