Pani psycholog, do której czasem po znajomości uczęszczam, kazała mi
odmienić życie i codzienność. W kalendarzyku obok terminów kolejnych
randek z lekarzami, mają się pojawić randki z normalnymi żywymi
ludźmi.
Posłusznie tedy umówiłam się moimi koleżankami z pracy na miłe
popołudnie. Swoja droga, to dziwne, że ta przyjaźń, w końcu nie taka
znowu, bo koleżeństwo pracowe, właśnie przetrwała w realu.
Dziewczyny nie dały się odepchnąć i przez cały czas choroby
wykazywały troskę i życzliwość. odwiedzały mnie w domu, przynosiły
książki, malutkie upominki..porządne miłe ludzie. Inni zapomnieli,
zajęli się swoim życiem. I dobrze. W końcu nie były to prawdziwe
przyjaźnie, jedynie wspólne i przyjemne spędzanie czasu. Jednak w
pracy mówi się o tak wielu rzeczach, ze w końcu ze zdziwieniem
odkrywam, że wiem o życiu koleżanki-z-biurka-naprzeciwko, prawie
tyle samo co o swoim. to krzepiące:-)
No więc, wczoraj było to spotkanie. Najpierw kilka zdjęć w okolicach
Plant przy dworcu.
Po lewej..potem po prawej-teatr Słowackiego. A
potem proszę wycieczki kawałek Plantami i wychodzimy na ul. św.
Krzyża. Trochę średniowieczną :-). Niskie stare kamieniczki. 800
letnia plebania kościoła św. Krzyża, z tzw. dzikiego kamienia i
cegły. Kamienica pod Żaglowcem; Elewację kamienicy od strony ul. św.
Krzyża zaakcentowano godłem z przedstawieniem żaglowca – symbolu handlu.
Cisza. Mało ludzi. Tą uliczką
idę do sklepu Bit Computer. Obejrzeć netbuki.
Potem idziemy proszę wycieczki na Rynek. Ponieważ mam trochę czasu,
to rzut okiem na fontannę.
Mimo wszystko nie mogę dopatrzeć się w
niej niczego ładne. Nic nie poradzę..jest tandetna, beznadziejna i
psuje to miejsce. ech..
Czas udać się na miejsce spotkania.
Dzisiaj pijemy czekoladę w
pijalni czekolady. Dziewczyny już są. Teraz następuje to co zawsze,
wiec gadanie wszystkie naraz gadamy i każda słyszy to co powinna.
Czekolada pyszniutka z musem i sorbetem malinowym, ale zasłodziła
nas tak, ze czas na herbatę w malutkiej herbaciarni naprzeciw
kościoła mariackiego. A potem już czas do domu, spacerowym krokiem
ul. Floriańską, znowu Planty i Teatr Słowackiego,
śliczna
perspektywa ulicy Szpitalnej i przystanek tramwajowy. I tu się
żegnamy, obiecując sobie kolejne miłe spotkanie:)
27 czerwca 2012
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
bardzo znajome miejsca :)
OdpowiedzUsuńno i stara sprawdzona refleksja, że ludzie są ważni.
I jakie wnioski z tego spotkania ...
OdpowiedzUsuńpani psycholog zrobiła naprawdę dobrą rzecz. cieszę się :-)
OdpowiedzUsuń:))) widzę, że masz usmiechnięty humor! A czy doszło?
OdpowiedzUsuńEmmo, jak fajnie Cie zobaczyć!
OdpowiedzUsuńJasna, wnioski? normalnie, czasem dobrze wyjść z domu
pi, zobaczymy jak długo !
Czarny(w)Pieprz no nic nie doszło, dałabym znać..
Kraków jest taki fascynujący...
OdpowiedzUsuńwidzisz siorka, dobrze robisz że chcesz obejrzeć netbooki, 10" z W7 kupisz taniej niż tablet a funkcjonalność jednak lepsza. Zastanów się jeszcze :-)
OdpowiedzUsuńborsuk
Mam nadzieję, że długo :-)
OdpowiedzUsuńmagiczne miejsca i budzą tyle wspomnień:)
OdpowiedzUsuń