3 czerwca 2012





Myślenie niedzielne
samolubne przekonanie skłoniło mnie do błędnego przekonania, ze jestem dla kogoś na tyle ważna, ze skłonny jest poddać się pewnym niedogodnościom, aby mi sprawić przyjemności. Nic bardziej błędnego w takim myśleniu! teraz ustawiona na prawidłowej pozycji, nie będę trwała w takim mniemaniu, co zaoszczędzi mi mnóstwo stresów w przyszłości. Trzeba polegać na sobie i tylko na sobie. A jeśli nie mogę sama czegoś zrobić, załatwić? po prostu pewne rzeczy już zawsze pozostaną poza zakresem moich możliwości.
Amen.
Spotkanie niedzielne.
uzbrojona w orzeszki poszłam odwiedzić wiewiórki. Usiadłam na ławce nieopodal modrzewiowego lasku gdzie zazwyczaj rudzielce mieszkając i najpierw zrobiłam sobie dobrze, jedząc lody bakaliowe Grycana (lubię, lubię bardzo!). Ciekawska wiewiórka podeszła blisko, wskoczyła na moja ławeczkę i oparła mi łapki o nogę, zaglądając do pojemnika z lodami. Pokręciła zdegustowana noskiem i poszła sobie :-))
Teraz wyciągam orzeszki, i nawołując pieszczotliwie : Basia, Basia! czekam z aparatem w jednej ręce i orzeszkami w drugiej. Po chwili jest..:-))
Pokręciła sie przy moich stopach, wspięła sie do mojej dłoni po orzeszki.. miłe bliskie spotkanie trzeciego stopnia :-)

10 komentarzy:

  1. Okrutna acz niezawodna zasada: umiesz liczyć, licz na siebie ;)
    Wiewióra zarąbista jest :))))

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakie piękne spotkanie :)

    Meandry komunikacji międzyludzkiej, oczekiwania innych, wyobrażenia, założenia. I jak to potem się weryfikuje. Można nad tym gorzko myśleć a można iść karmić wiewiórki!
    Serdeczności :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie trac nadziei, na pewno jest ktos taki. A jak nie domysla sie sam, to powiedz wprost - czasem ludzie nie wpadają na proste pomysły.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czasem tak bywa.. przykre to jest, ale chyba z drugiej strony lepiej wiedziec.
    Przytulam:**

    OdpowiedzUsuń
  5. lepiej wiedzieć. I lepiej sie nie narażać na stresy. zostane przy wiewiórkach:))

    OdpowiedzUsuń
  6. A kto by się nie skusił na orzeszki? Ja też je uwielbiam ;) ale nigdy jak dotąd nie miałam okazji znaleźć się tak blisko jednej z nich. Jedyny z nią kontakt miałam w dzieciństwie, kiedy siedząc na pniu drzewa, znalazła się ode mnie o zaledwie metr, niestety ktoś ją spłoszył... :( Teraz już wiem, że to przez brak orzeszków. X,D
    A co do "zawodu", w moim domu zwykło się mawiać: Są ludzie i są parapety. Przeważnie, każdy chce sam dla siebie osiągnąć jak najwięcej, ale to nie znaczy, że nie ma wyjątków od tej reguły. Ależ są, ale jak perła czy diament, trzeba ich długo szukać i nie poddawać się; kiedy się poddajemy, szczęście nas omija.

    Pozdrawiam serdecznie, w imieniu wszystkich Baś ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja nie wiem jak Ty to robisz, po prostu nie rozumiem, oswajasz wiewiórki jednym orzeszkiem, zaiste masz jakiś dar!! :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Wiele razy przekonalam sie, ze trzeba liczyc na siebie.
    Jednak w swojej naiwnosci wierze, ze sa ludzie myslacy podobnie jak ja:)
    Wiewiorka cudna!

    OdpowiedzUsuń
  9. Ataner, własnie o to chodzi..stara jestem, a wciąż naiwna..

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetne te wiewióry :-)

    OdpowiedzUsuń