26 lutego 2012

Taka była..
*
Niedzielny poranek zbudził mnie świergotem ptasząt zagłuszanym przez donośne kra, kra. No cóż gawrony tez ptaki i też lubią się produkować na wiosnę. Bo dzień dzisiejszy zaczął się bardzo wiosennie i mam nadzieję, ze taki zostanie!
Wczorajszy był przykry. Nie dość ze ciemny i zimny co było oszustwem bo na termometrze na oknie było prawie 10 plusów! a jak wyszłam na pole, to zimny wiatr zaatakował mnie z siłą wodospadu i od razu dowiedziałam się że: czapka powinna mieć solidne nauszniki, skoro moje uszy nie są już chronione przez włosy, pod polar powinnam ubrać drugi polar, a szaliczek czegoś jest przewiewny. No nic, nie dam się pokonać! spuściłam głowę nisko i poszłam pod wiatr, bykiem jak mówią. I dotarłam na miejsce czyli na sklep gdzie stoi bankomat. Patrzę..a tam moje dziecię pobiera swoja osobistą kasę, stoi biedactwo bez czapeczki, na świeżo ostrzyżonej głowie ( 9 mm na górze). O; zdziwiłam się: ty bez czapki? chyba jest ci zimno? Owszem; odparło dziecię płci męskiej; ale babcia mówiła że jest ciepło..
tak było, słyszałam, jak mówiła.
Oprócz wiatru co był defektem i przykrością, spotkała mnie prawdziwa bolesna przykrość. W tamtym roku, na wiosnę, kupiła i zasadziłam pod blokiem malutką magnolię. Cieszyłam się kiedy się przyjęła, wypuściła nawet jeden kosmaty pączek a potem rozwinęła w śliczny kwiatek. No cóż..wczoraj poszłam sprawdzić jak przezimowała i.. jakiś gnojek, drań i dupek, niech go wszystko co najgorsze spotka, złamał dwie piękne już gałązki..i nie wiem czy biedactwo dojdzie do siebie, bo w tym roku kwitnąć już nie będzie, nie ma czym..No poważnie płakać mi się zachciało.
Jakieś chmury pojawiły sie na horyzoncie.. idźcie sobie, mam dość mokrej szarości!
a poza tym chciałabym zmienić szablon na blogu na wiosenny jakiś, ale coś nie mogę nic znaleźć.. wracam do mojego ulubionego:)

No i patrzcie..przyszły ciemne chmury i sypnęło śniegiem..za chwile wyszło słońce, a teraz znowu ciemno..

6 komentarzy:

  1. ludzie potrafią byc tak bezmyślnie okrutni :(
    kilka lat temu u mnie była taka historia, że ktoś połamał młodziutkie drzewka wzdłuż całej ulicy! każde złamane lub nadłamane w połowie. ale okazało się, że większość z nich wypuściła nowe gałęzie, bo miały zdrowe korzenie. tylko nie są już takie ładne, są nieforemne, ale i tak się cieszę, że przeżyły tamtą zagładę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. może mój krzaczek też przeżyje..

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak, są ludzie, którym niszczenie siebie nie wystarcza, nawet na pustyni rozłupywaliby ziarna piachu na pył.
    Mały klon rośnie niedaleko mojego domu, od trzech lat pozbawiany każdej wiosny gałązek. Jeszcze walczy, ale oczywiste, że przegra z istotami rozumnymi, jest tylko badylkiem.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mysle, ze Twoja magnolia przezyje, znaczy, no... mam nadzieje.
    Bezmyslnosc i ludzka glupota jest niestety bezgraniczna.

    OdpowiedzUsuń
  5. zabić takiego to mało... (tego od łamania gałązek ;))

    OdpowiedzUsuń
  6. g,d i d do kwadratu! Lapy precz od magnolii! :(

    OdpowiedzUsuń