8 listopada 2011

Siedzę wygodnie..przede mną kolorowe obrazki. Odwracam głowę w bok..kolorowe lasy, pola, niebieskie niebo..kino? nie..jadę samochodem, siedzę na przednim siedzeniu, obok kierowcy. Uwielbiam jazdę samochodem, ale lubię być wożona. Absolutnie nie przejawiam chęci ujęcia kierownicy w swoje dłonie!! No więc, jadę. My jedziemy; za mną Misiak ze swoją mamą. Kolejny piękny weekendowy dzień i znowu wycieczka. Dziś w planach Pieskowa Skała. Miejsce to znane jest wszystkim głównie z powodu zamku oraz Maczugi Herkulesa. Dojeżdżamy. Maczugę widać z daleka. Za nią majestatyczne mury zamkowe.
Zatrzymujemy się u podnóża maczugi. Trzeba przejść przez ruchliwą drogę i wąską ścieżką podejść w stronę sterczącej skały. Stoi na skalnej terasie, zwanej Fortepianem (chyba z powodu kształtu?), wysokość samej maczugi wynosi około 25 metrów. Terasa Fortepian (fajna nazwa, prawda?) zrobiona z dolomitów i wapieni, o ścianie stromo podciętej przez Prądnik, który dawniej tędy płynął, a teraz na dnie dawnego koryta jest droga którą dojechaliśmy i parking, gdzie zaparkowało nasze auto. Sama Maczuga Herkulesa robi wrażenie. Maluśkie sylwetki ludzi pokazują dopiero jej ogrom. Stoi w bardzo ładnym otoczeniu, a kolorowe lasy dodają dodatkowego uroku.
Następny punkt programu to podejście w stronę zamku. Najpierw gliniasta ścieżka, potem zejście w dół i przejście obok zasłoniętych rzęsą i liśćmi stawów. Kiedyś myślałam, że to resztki fosy, teraz wiem że po prostu były i chyba są tam zamkowe stawy z hodowlą pstrąga ;-)). Misiak idzie dzielnie. Lubi schodzić po schodach, trzeba uważać, bo schody są śliskie. Panuje tu chłód i wilgoć, jesienne słońce jakoś chyba nie dociera w te rejony.
Zeszliśmy na dół i mamy niedługi kawałek wzdłuż drogi. Skręcamy w lewo i znowu są schody, tym razem do góry. A kiedy podnieść głowę i popatrzyć hen tam wysoko, to widać szare, obronne mury zamku.
Zamek w Pieskowej Skale został ufundowany prawdopodobnie przez Kazimierza Wielkiego i należy do Orlich Gniazd. Pierwotnie gotycki, przebudowany w duchu renesansu, był wielokrotnie niszczony i odbudowywany. Obecnie pełni role muzeum. Położony na wysuniętej skale, z trzech stron otoczony przepaściami, co świadczy o wybitnie obronnym charakterze. Dostęp zapewniony był od strony wschodniej i tu znajdowały się wały, fosa oraz dwa bastiony (każdy posiada po 3 wieżyczki-kawaliery).
Wyjście na górę odbywało się etapami. Na zboczu rosną potężne drzewa pokryte mchem, więc trzeba było pogłaskać każde drzewo po zielonym kożuszku :-).
Wreszcie.. jesteśmy... łyk wody i soczku dla małego, dla pokrzepienia. Idziemy dalej. Przez bramę wchodzimy na pierwszy dziedziniec zewnętrzny, tzw. przedgrodzie. Przed nami renesansowy pałac z bramą na dziedziniec wewnętrzny. Po lewej wieża zegarowa, po prawej okrągła gotycka baszta. Wchodzimy na dziedziniec wewnętrzny; dwupiętrowy arkadowy dziedziniec, wzorowany na wawelskim, otoczony jest krużgankami z wysuniętą loggią. Na krużgankach maszkarony. W głębokiej niszy naprzeciw bramy, głęboka (na 40 m !) studnia, z pięknym zębatym kołem. Oczywiście Misiak zainteresowany jest "masziną" . W asyście mamy i taty usiłuje zrozumieć działanie masziny, na która patrzy z nabożną czcią.. ;-)
Zatrzymujemy się chwilę na przedgrodziu. Stoją tu ławki, a cały dziedziniec zalany jest słońcem. jest ciepło, jasno i przyjemnie. Dziedziniec otoczony jest murem. Trzeba się nieco wychylić, żeby na dole zobaczyć prześliczny ogród włoski, od strony pd., z bukszpanowymi żywopłotami. A kiedy spojrzeć w lewo, widać krajobraz: dolina Prądnika i Maczuga Herkulesa. I kolorowe złociste lasy.
Czas kończyć wycieczkę. Słońce już zachodzi, robi się chłodno. Wsiadamy do auta i wracamy do domu. Zostały zdjęcia i wspomnienia..
zdjęcia są na Picasie (link obok, po prawej). zapraszam!!

9 komentarzy:

  1. Przepiękne zdjęcia. I relacja ciekawa. W tych rejonach jeszcze nie byłam:-( Wstyd się przyznać. Lista "do nadrobienia" coraz dłuższa.

    OdpowiedzUsuń
  2. fajnie mieć coś w planie:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zawsze jestem zachwycona zdjeciami! Ty to masz oko do pieknych ujec:)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam takie wycieczki...też lubię mieć swojego kierowcę :))..zaraz zaglądnę na zdjęcia. Pozdrawiam..A.

    OdpowiedzUsuń
  5. Właśnie przejrzałam wszystkie zdjęcia :) Dla mnie to prawdziwa podróż w czasie! Tyle lat.. Najmocniej utkwiły mi jakoś w pamięci te ogrody w renesansowym stylu, dobrze, że nadal są - pewnie nawet piękniejsze niż wtedy.

    I ogromnie lubię ten polski (czy małopolski) mariaż gotyku z renesansem (i co tam jeszcze uda się włączyć ;) To takie... gospodarskie myślenie. Przecież nie będzie się burzyć, czy wszystkiego przerabiać, ot, dobuduje się renesansowe skrzydło w nim jakąś attykę, jakieś krużganki. I co ciekawe, po stuleciach ten amalgamat, ten stylistyczny dziwoląg ma w sobie większą siłę niż jednorodne kompozycje. Ale to pewnie z sentymentu do naszego "Akropolis" tak mówię...

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo ładną wirtualną wycieczkę nam zafundowałaś :)

    OdpowiedzUsuń
  7. scenki:-) starałam sie jak mogłam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Pięknie i jesiennie:))) Ach, jak ja już dawno tam nie była, a przecież to tak niedaleko...:))) Ściskam Cię mocno i jesiennie:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Spojrzałam i rozpoznałam. Gdyby nie to, że żarliwie chronię przyrodę znalazłabyś na pobliskim drzewie napis "Tu byłam" ;)

    OdpowiedzUsuń