7 lipca 2011
bardzo osobiste
Choroba zostawia na mnie piętno. Niby niewidoczne, ale jednak. Nie czuję się już pełnoprawną osobą. Trudno wytłumaczyć o co chodzi z tą pełnoprawnością. Może tak; jest to coś w rodzaju bycia człowiekiem niewidzialnym towarzysko. Czymś w rodzaju pariasa, może bez tych negatywnych objawów, bo nikt ode mnie ze wstrętem lub strachem przed skalaniem się nie odsuwa, ale ja czuję wszędzie dystans i jednocześnie sama ten dystans ustawiam.
Żyje teraz trochę w innym wymiarze. Czuję niewidzialne kraty wokół mnie, niewidzialnych strażników i ich badawczy wzrok. Czasem słyszę śmiech, śmiech typu: nie myśl sobie, że się wywinęłaś! To oni mi dyktują co mogę a czego nie, a ja dodatkowo nakładam na siebie dodatkowe ograniczenia.
Jak to się przekłada na rzeczywistość?
Powoli znikam z życia towarzyskiego. Odsuwam się od ludzi, nie chcę ich pytań typu: jak się czujesz, kiedy pełny powrót do zdrowia? i tego wzroku, tych niewymówionych pytań i obaw w ich oczach. Nie mam czegoś takiego jak pełny powrót do zdrowia. Jest operacja, jest profilaktyka i
są okresowe badania; tego im nie mówię. Wolę widzieć jak wygładzają się ich twarze, jak znika niepokój z oczu.
Zamykam się w sobie. Przyzwyczajam się coraz bardziej do powierzchownych kontaktów i wiecznego uśmiechu na buźce. Tak, jest dobrze, tak, ja też was kocham.
I co ważniejsze; mam uczucie, że nie mam prawa, właśnie nie czuję się uprawniona do czegoś innego. Zamykam się więc w moim świecie i nie chcę wciągać do niego nikogo.
A poza tym tęsknię do lasu. Och jak bardzo tęsknię...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
hm.
OdpowiedzUsuńchyba Cię rozumiem.
są rzeczy, z którymi człowiek musi sobie radzić sam. nie chcę bynajmniej powiedzieć, że powinien sam, ale tak naprawdę syty głodnego nie zrozumie, a zdrowy chorego chyba też, nawet jeśli bardzo się stara.
ale tak całkiem się nie zamykasz, skoro o tym piszesz :) tak całkiem to się lepiej nie zamykać ;-)
Emmo, pisanie to jedyne drzwi, tak naprawde otwarte. Choć powiem szczerze-miałam duzo wahań czy wrzucić to na bloga. Bo ja pisze zawsze, ale często po napisaniu kasuje, albo wrzucam na bardzo,bardzo tajny blog, gdzie nikt nie trafia! pozdrowienia. A to stare przysłowie, jest bardzo prawdziwe i ja często o tym teraz myślę. Buźka, moja droga!
OdpowiedzUsuńNie rozumiem dlaczego ludzie sa tacy nietaktowni i zadaja pytania. Przeciez to mozna wyczuc czy ktos chce, czy nie chce rozmawiac i wystarczy to uszanowac.
OdpowiedzUsuńRozumiem pytanie "jak sie czujesz" ale na tym mozna skonczyc.
O Ty!!! :))
OdpowiedzUsuńRozumiem Cię, bo ja to już w ogóle nie umiem 'dzielić' się na blogu swoimi przeżyciami..mam jakąś barierę..stąd liczne niedopowiedzenia...Jeżeli już wiedzą - będą pytać...Może w ten sposób 'zbliżają' się do Ciebie...Pozdrowienia.A.
Witaj, wiesz, ja uważam, ze nie powinnaś się izolować. Nie powinnaś się przejmować co o Tobie powiedzą czy pomyślą....czy popatrzą tak czy inaczej.
OdpowiedzUsuńMasz czerpać garściami z przyrody i sama piszesz , że ciągnie Cię do lasu...więc przebywaj tam. Wdychaj , dotykaj, urywaj to co Ci się podoba, przytulaj.....
a co do Tych Ludzi.....nie przejmuj się , wybierz sobie "paczkę " w której towarzystwie jest Ci fajnie, masz oddech wolności od spojrzeń za ciekawych i tych pytań.....
Poza tym możesz sobie znalezć cele np nauka jakiegoś języka...no np. włoski, melodyjny, łatwy....no ale co ja....przede wszystkim, nie mozesz się oddalać od ludzi, nie separuj się w domu...nie zamykaj się .....
Pozostaje miec tylko nadzieję, że prawdziwi przyjaciele będą wiedzieli, jak się zachować. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńA ja jestem po drugiej stronie barierki. Tu tez jest ciężko. Milczenie, sztywny uśmiech, pretensje, że nie pytam, pretensje że pytam, pretensje, że chce pomóc, pretensje, że nie pomagam, pretensje, że wychodzę i pretensje, że nie wychodzę. Straszenie natychmiastową śmiercią i pogorszeniem się wyników albo cisza jak przed burzą. Męczarnia. A ja bym chciała żeby było normalnie.
OdpowiedzUsuńJeden z moim znajomych na wózku kiedyś powiedział - ludzie się na mnie gapią i myślą co mi jest lub co się stało, a ja bym wolał, żeby normalnie zapytali - Hej, co z tobą? - niż gapili się bez sensu i zastanawiali czy pomóc czy nie.
To co? Jak się dziś czujesz?
W swoim życiu byłam już obu stronach - ani po jednej, ani po drugiej fajnie nie jest.
OdpowiedzUsuńJeśli Ci źle z ciągłym pytaniem o zdrowie, może warto tym najbliższym kilku osobom powiedzieć zupełnie na spokojnie, że źle się z tym czujesz gdy ciągle tematem numer jeden jest Twój stan zdrowia? Czasem przypominanie człowiekowi o tym że ma kłopoty zdrowotne sprawia, że się czuje jeszcze gorzej - sugestia działa. Ludzie czasem nie wiedzą jak się zachować właściwie, jednak z pewnością lepiej jest powiedzieć dwa zdania niż się na bieżąco izolować. Nie można zostawać samemu i zamykać się w domu z problemami! Powodzenia w kontaktach zatem - chociażby w mniejszym gronie - serdecznie życzę!
Przykre to co piszesz... co to za bliscy którzy tak pozwalają nam zostać samemu kiedy tego nie potrzebujemy? Brr....
OdpowiedzUsuńNie rezygnuj z niczego co kochasz!!!!
P.S. el ;) cieszę się, że Ci się spodobało :) zawsze to jakaś miła rozrywka w deszczowy wieczór... choć jak piszą czytający mnie... może się znudzić... ;) oby nie! Miłego piątku!
Wszystko to prawda..wszystkie macie rację. Po prostu każdy reaguje inaczej, bo ludzie som różne i nic na to sie nie poradzi. Zresztą taki ich urok że som różne, prawda? ;-)
OdpowiedzUsuńja to wszystko wiem, ale czasem dopada mnie taki stan z głębokiego dołka. Czasem o tym pisze, przeważnie nie. taki lajf..