9 czerwca 2011

dziś i wczoraj



Wczorajszy wieczór..
słońce trochę pościło, chowało się za chmurami i pozwoliło wyjść.
Gdzie by tu pójść w ten piękny i wolny wieczór? (tak, mam teraz mnóstwo wolnych wieczorów). Już wiem..na lotnisko.
Dawno dawno temu, kiedy sprowadziliśmy się w te okolice z starego Podgórza 9do którego tęsknię do dzisiaj), na lotnisku stacjonowała jednostka Czerwonych Beretów.
Samo lotnisko było rajem i cudownym placem zabaw dla licznych grup dzieciaków z całego osiedla. Bo czego tu nie było.. były ruiny, a ruiny jak wiadomo same w sobie są placem zabaw. Były tajemnicze na pół zasypane bunkry, gdzie zwinny i szczupły dzieciak bez problemu się wcisnął. I było mnóstwo pozostałości typu niewybuchy i niewypały od bomb lotniczych po mosiężne łuski z współczesnej broni. Pociski młodzież osiedlowa skrzętnie wygrzebywała z ziemi i próbowała rozbrajać. czasem w ogniskach. Owszem było kilka ofiar śmiertelnych.
Mnie interesowały piękne mosiężne łuski. Przy odpowiednim ułożeniu ust można na nich było gwizdać. Mój pies reagował tylko na takie gwizdanie..
Minęły lata. Lotnisko wysprzątano, Czerwone Berety gdzieś się przeprowadziły. Na starych i coraz bardziej popękanych pasach startowych ludzie uczyli się prowadzić samochody, a młodzież ćwiczyła jazdę na rowerach i motocyklach. Przy pasach startowych, między kopcami gruzów porośniętych zielenią, powstały działki.
Działek już dawno nie ma, teren wyrównany i ogrodzony zajęły samoloty Muzeum Lotnictwa. Po pasach startowych, włączonych w obszar parku Lotników, jeżdżą rowery, deskorolki, dziecinne wózki i niestety motocykle i samochody. Dzieciak na malutkich rowerkach dzielnie pedałują w tumanach kurzu wzniecanych przez samochody beztrosko jeżdżące wśród spacerujących mamuś z dzieciakami. Sam park jest coraz mniejszy, bo zjadany coraz bardziej przez Muzeum. Ja rozumiem że to jest jego teren, ale po co było robić ogólnie dostępny park, skoro teraz jest stopniowo wchłaniany do muzeum? Wał usypany z ziemi odgradza teren parku od dawnej płyty lotniska. Wystarczy przejść na druga stronę i iść ścieżką przez dziką łąkę porośniętą młodymi drzewkami i słuchać śpiewu skowronków ... moment daleko za miastem...
***
Na zakończenie wycieczkę w krainę wspomnień, zrobiłam sobie sesję fotograficzną; malowniczych ruin dawnych, tajemniczych, lotniskowych ustrojstw.
Daję link do albumu na fejsbuku, z wszystkim fotkami. Radujcie się kochani!
A o lotnisku piszą tutaj i pokazują zdjęcia, szkoda że bez podpisów;
oraz tutaj

Ps. no i dalej nie wiem jak się to robi żeby było:czytaj dalej.. :-((

7 komentarzy:

  1. Znajome kąty, znajome...;)

    OdpowiedzUsuń
  2. piękny tekst napisałaś.

    OdpowiedzUsuń
  3. dzieki Pi, wiem że mnie kochasz!;-))

    OdpowiedzUsuń
  4. ale to nie dlatego ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Swego czasu też uwielbiałem szabrować łuski na rozmaitych poligonach. Często głupota i ciekawość przebijały zdrowy rozsądek (o ile, w tym wieku był on pod czapką). Ale żyję i nawet mam parę tych trofeów po dziś dzień :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń