5 kwietnia 2011

czas

Nieduży, maleńki sad dzikich jabłonek a pod jabłonkami fiołki...

taki dziwny czas zawieszenia..
siedzę w domu na L4 (tak wiem, ze to się tak nie nazywa), 18 kwietnia mam się stawić w szpitalu.
Fizycznie nie czuję żadnych dolegliwości, ale wiem że gdzieś tam w środku tyka bomba. Zegarowa oczywiście, skoro tyka. Psychicznie to już gorzej. Powtarzające się ataki paniki, paraliż i nieomożność podejmowania decyzji, uczucie bezradności, na szczęście pojawiają się od czasu do czasu, pozwalając mi jakoś w miarę normalnie funkcjonować.
!8 kwietnia mam być w szpitalu. Wczoraj byłam się tam zarejestrować. W poczekalni tłum ludzi. Od strachu i zdenerwowania oraz rozpaczliwej determinacji aż gęsto w powietrzu. Pierwszym odruchem było zabrać się i uciec. Pierwsza myśl: niech mnie ktoś z tego uwolni! help!!
Na szczęście włączyła się druga ja i kazała zostać w miejscu. Podała pani moje papiery, spokojnie przyjęła informacje ze mam się zapytać w środkowych drzwiach o decyzję ( do cholery tych drzwi tam było i trochę, które to środkowe??). Na szczęście wyszła bogini w białym fartuchu i zapytała życzliwie czego ja chcę. Coś tam wydukałam, więc władczym gestem zabrała od mnie papiery i kazała czekać. No to stoję i czekam. Trochę oprzytomniałam i widzę, że tłum się dzieli na mniejsze grupki. W każdej grupce osoba centralna i jak satelity towarzysząca jej rodzina lub friends. A ja sama bez żadnego nawet malutkiego półksiężyca..więc ścisnęłam ręką medalionik od ksenii i czekam dalej. Za czas niedługi zostałam wywołana i w niewielkim pomieszczeniu za drzwiami po prawej stronie siedział zastęp bogów i bogiń. Dostałam karteczkę z wypisanymi koniecznymi badaniami i polecenie stawienia się do przybytku bogów w określonym dniu.
Z tymi badaniami przed szpitalnymi to osobna sprawa. lekarz I kontaktu się wściekł i powiedział ze skierowań mi nie da, bo to obowiązek szpitala. A na druczku ze szpitala pisze małymi literkoma: szpital zrobi badania, ale cała sprawa się mocno opóźni. I co robi biedny pacjent? robi badania na własny koszt, żeby nie marnować terminu i nie denerwować bogiń i bogów na Białym Olimpie.
O tych bogach to ja specjalnie, bo to po prostu się czuje. Oni są bogami i od nich zależy los człowieka. Oni maja władze nad życiem i śmiercią, a czyż nie jest to podstawowy atrybut boga?
No ale wyszłam oszołomiona z Białego Olimpu. Świat na zewnątrz wydawał się dziwny. taki normalny, pochłonięty swoimi sprawami. Nic się przez ten czas nie zmieniło. Obłoki płynęły po niebie, ludzie sobie dreptali w swoich sprawach, panowie pili piwo na skwerku, tramwaje jeździły..
aż dziwne.
Potem spędziłam kilka upojnych godzin w ośrodku zdrowia, bo był to dzień szczepienia na żółta chorobę i kiedy wreszcie dotarłam do domu, byłam tak zmęczona i zmarnowana, jakbym całą noc i pół dnia fedrowała na nocnej szychcie. I kawałku następnego dnia.
Wypiłam dwa kubki herbaty i padłam. Zasnęłam na kanapie w niewygodnej pozycji, obudziłam się mocno nieprzytomna i zdrętwiała. Reszta dnia to szwendanie się z kąta w kąt, nieprzytomne gapienie na przeciwległą ścianę i tym podobne czynności.
Howgh

11 komentarzy:

  1. Piękny ten sad - z niesamowitym klimatem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ech. Trzymaj się. Znam te uczucia. I znam te chwile na Olimpie.
    Nie wiem, co CI dolega, ale wiem, że dasz radę.
    pozdrowienia zostawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. przerabiałam ten szpitalny temat, było i jest podobnie. a jeżeli ktoś nie ma sił i pieniędzy na pokonanie tych wszystkich barier , to jego kłopot i pech...amen :( życzmy sobie zdrowia i optymizmu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Najgorsze jest zawsze oczekiwanie i przygotowanie, pozniej juz jest PO i bedzie co raz lepiej.

    OdpowiedzUsuń
  5. dasz radę, na szczęście instynkt samozachowawczy jest silniejszy od nastrojów dnia...

    choć Ci nie zazdroszczę, ja póki co (odpukać) kontakt z białym olimpem ograniczam do niezbędnego minimum

    OdpowiedzUsuń
  6. Kolejne doświadczenie, nie panikuj :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Czułabym się tam podobnie nie na swoim miejscu, jak Ty :)
    Życzę skrócenia czasu pobytu wśród tych białych do minimum!
    pozdrowienia!
    iw

    OdpowiedzUsuń
  8. 'wyrzucisz to z siebie' ..i będzie dobrze!! dobrze, że umiesz się dzielić tymi chwilami tu i teraz...bo my będziemy z Tobą..buziak! Wrócisz do zdrowia!

    OdpowiedzUsuń
  9. no dobrze..postaram sie to przeżyć i nie zwariować. trzymajcie dalej!

    OdpowiedzUsuń
  10. Trzymaj się El! Już niedługo będziesz się z tego śmiała!

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo słuszne spostrzeżenia o zachowaniu ludzi i postrzeganiu białego personelu.
    Sądzę, że pacjenci specjalnie ciągną rodzinę aby czuć się pewniej.

    OdpowiedzUsuń