1 marca 2011

moments..



a dzisiaj w prezencie dwa zdjęcia. Pierwsze sponsorował 1 marzec i oto maluśki, nieśmiały, żółty kwiatuszek! pewnie ktoś wie jak on ma na imię?
A drugie zdjęcie mocno ruszone, bo z ukrycia robiłam, w spożywczym sklepie. No nie mogłam sie oprzeć! ;-)
A i tak mnie pani sprzedawczyni namierzyła i zapytała agresywnie, gromkim głosem: co pani robi zdjęcia?!?!
A ja przytomnie zaszczebiotałam: misia proszę pani, misia! on taki słodki, a ja kocham misie!
nie wiem czy tak do końca uwierzyła, ale już nie czepiała się..
*
taki piekny słoneczny dzień..postanowiłam zrobic coś dla siebie fajnego.. i poszłam do fryzjera. trzeba sie odnowić, pozbyć zimowego okrycia głowy i nieporządnych głupich kosmyków. Pani fryzjerka strzygła, wycinała, smyczyła, aż osmyczyła mnie na maksymalną krótkość. Teraz tylko po myciu i napiankowaniu wystarczy potarmosić palcyma i już. Miło :-)
*
zakończyłam cykl badań, teraz czekam na wyniki żeby je porwać i skserować. Pani dr od pierwszego kontaktu była mocno niezadowolona, bo uważała, że te badania powinien zrobić szpital, a nie ona. No cóż, wiem ze miała rację. tylko co z tego? co mnie to do cholery obchodzi ze oni sie miedzy sobą żrą ? przecież jedna kieszeń to finansuje. Zaiste na głowie to wszystko stoi..
I tak mi dzisiaj przyszło na myśl, że robię te badania i robię, nawet nie myśląc, że może coś nowego wyskoczyć. Więc nie myślę, przynajmniej oficjalnie. Amen.
Termin na wizytę szpitalna załatwiłam wczoraj o poranku. Wszystko podpisane, uzgodnione (mam nadzieję), więc nie było wyjścia należało zakupić szlafrok. Nigdy nie używam szlafroka, nie posiadam, a te kilka co miałam w życiu były do szpitala i nie zostawały potem na dłużej, bo pozbywałam sie ich czem prędzej. Szlafrok kojarzy mi się głównie z chorobą, jakąś ogólną niemocą..nie lubię i już. Poza tym ja nie cierpię, nie umiem chorować, jestem francowacie niefajnym pacjentem i sama sie wtedy nie lubię. A co dopiero inni dookoła, ci to mają przerąbane...
no dobra starczy.
W celu głaskania siebie oglądałam fajna torbę, za mnóstwo pieniędzy. W końcu, czemu nie?? ;-)

8 komentarzy:

  1. zdecydowanie fajna torbę z mnóstwem pieniędzy!

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja szlafrok nauczyłam używać i bardzo mi się to spodobało, szczególnie kiedy latem na słonku o poranku z kawką... spokojnych myśli życzę :) Kwiatka za cholerę nie znam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Szlafrok posiadam.
    Wyciuchany do granic możliwości, kanarkowo-zółty w niebieskie księżyce...
    Nijak nie wyobrażam się w nim w szpitalu.
    U mnie kwiatków jeszcze niet, ale za to słoneczne myśli przesyłam!
    Dużo ciepełka!

    OdpowiedzUsuń
  4. Znalazłam taki cytat "Bertrand Russell
    Badania w dziedzinie medycyny dokonały tak olbrzymiego postępu, że dziś – praktycznie biorąc – nikt już nie jest zdrowy."
    no tak ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. ten kwiatek ?- kamikaze :D
    szlafroków posiadam 10 , mogłabym całe życie przechodzić . męczą mnie te kajdany na cyce i inne ..stringopodobne fatałaszki.
    ale...pewnie to oznaka niemocy , choroby :D
    mam jednak koszmarne sny- wychodzę w nocnej koszuli do miasta, kiedy orientuję się co mam na sobie, jest już za późno , na powrót do domu.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nawet nie wiem jakim jestem pacjentem, chociaz podejrzewam, ze raczej upierdliwym:)) A szlafrok posiadam, rzadko korzystam ale posiadam. Najchetniej snuje sie po domu w pidzamie, ktora sluzy tylko do lazenia, bo nie potrafie spac w niczym:)))

    OdpowiedzUsuń
  7. Szlafroka nie posiadam, piżamy także. Hmmm...może ja mam jakies potrzeby?

    OdpowiedzUsuń
  8. to rannik. a misio uroczy:)

    OdpowiedzUsuń